Na wielkich imprezach po meczach podchodzi do polskich dziennikarzy, wita się jak ze starymi znajomymi, a do niemieckich mówi grzecznie, by chwilę poczekali, bo on musi pogadać z kolegami. Jego kontakty z Polską, od kiedy stał się znanym piłkarzem, mocno się ożywiły. Po tym gdy drużyna Franciszka Smudy odpadła z turnieju, stał się najlepszym ambasadorem polskiego futbolu.
– Chcemy wygrać mistrzostwa Europy, ale nie ukrywam, że moje serce bije też dla Polski – mówił po przylocie do Gdańska, gdzie mieszka reprezentacja Niemiec. Piłkarze na pierwszy trening na stadionie Lechii wybiegli w koszulkach z doklejonym znaczkiem – kciuk podniesiony w górę, mapa Polski i podpis: „Lubię to". Kilkanaście tysięcy ludzi zaśpiewało Podolskiemu „Sto lat", bo akurat tego dnia obchodził urodziny.
– Kibice mnie wzruszyli. To naprawdę rzadko się zdarza, by taką owację zgotować zawodnikowi innej reprezentacji. Ale oni wiedzą, że mam Polskę w sercu. Dziękuję im za to – mówił w rozmowie z „Bildem".
Dzięki Podolskiemu podczas dzisiejszego meczu w Gdańsku z Grecją Niemcy będą się czuli jak u siebie. Organizatorzy spodziewają się 30 tysięcy kibiców z Niemiec, ale reszta także będzie dopingować drużynę Joachima Loewa.