Unia Europejska miała uosabiać wszystkie te cnoty. Dziś może nie zostały one utracone, ale znajdują się pod dużą presją, a najsłabszym ogniwem łańcucha jest właśnie naród, który zamiast formować wspólnotę, tworzy dziś konkurencyjne frakcje biorące udział w grze o sumie zerowej. Nie wiadomo, dokąd to prowadzi, a pamiętajmy, że historia Europy po Beethovenie nie wyglądała tak, jakby on sobie tego życzył.
Interesujące jest to, co stanie się ze wspomnianymi na wstępie Katalończykami. Uśpiony nacjonalizm w ramach istniejących państw narodowych gotowy jest dziś domagać się legitymizacji w krajach takich jak Hiszpania i żądać secesji oraz prawa do samostanowienia. To, co zaczęło się jako aksamitny rozwód, pokojowy i racjonalny, dziś w związku z kryzysem gospodarczym pokazuje swoją dużo mniej sympatyczną twarz.
Jakie inne ukryte nacjonalizmy ujawnią się, by wykorzystać prawo do samostanowienia jako ochronę przed bolesnymi konsekwencjami gospodarczymi? Łatwo zlekceważyć to zjawisko jako archaiczny sentyment, który nie może dziś zdestabilizować Europy. Ale europejska historia uczy mieszkańców Starego Kontynentu, by nie byli zbyt pewni siebie.
Warto porównać to zjawisko do najbardziej ekstremalnych form nacjonalizmu, z którymi mamy do czynienia w Gazie. Syjonizm jako ruch wyrósł z tradycji europejskiego nacjonalizmu romantycznego. Wykorzystywał żydowską historię, kulturę i religię do legitymizacji prawa Żydów do posiadania własnego państwa. Nacjonalizm palestyński również wyrósł z tradycji europejskiego nacjonalizmu romantycznego.
Idea państwa narodowego, która zapuściła korzenie w świecie arabskim pod koniec XIX wieku, a później była promowana przez arabskich socjalistów w latach 50., została wprost wywiedziona z idei państw narodowych, które miały zastąpić europejskie imperia. Palestyński ruch narodowy wywodzi się z tej tradycji, zakłada bowiem, że naród palestyński ma prawo odróżniać się od innych.
Tu dochodzimy do ciemniejszej strony „Ody do radości”, która ma korzenie w geografii. By mieć państwo, trzeba mieć na nie miejsce. Od czasu rewolucji francuskiej narody w Europie walczą o swoje miejsce. Okupacja Europy w latach 1945–1991 zawiesiła ten spór, a od 1991 – wraz z końcem zimnej wojny i podpisaniem traktatu z Maastricht – aż do 2008 roku zawieszenie to wydawało się definitywne. Bardzo powoli niewyobrażalne staje się jedynie naciągane, a naciągane zaledwie mało prawdopodobne.