Ale o wynik ankiet możemy być spokojni, bo mogą w nich odpowiadać tylko w pełni sprawne dzieci. Eksperci mówią wręcz o skandalu. Przyjęto bowiem taką metodologię badania, że jego wynik z pewnością potwierdzi zasadność ogłoszonej cztery lata temu reformy obniżającej o rok wiek dzieci rozpoczynających naukę w szkole.
Prowadzący badania Instytut Badań Edukacyjnych, nadzorowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, wykluczył z ankiet dzieci, które z różnych przyczyn nie nadążają za rówieśnikami (z orzeczeniem o wczesnym wspomaganiu rozwoju). Takie dzieci nie są jednak zwolnione z obowiązku szkolnego. Według ekspertów dotyczy to nawet co dziesiątego ucznia.
Małgorzata Barańska, specjalistka pracująca z dziećmi: – Takie badanie przekłamuje rzeczywistość, bo pomija dzieci, które też są obecne w systemie edukacji. Czy ktoś nie chce ich widzieć? – zastanawia się Barańska.
ok. 3,9 mln zł kosztuje badanie sześcio- i siedmiolatków. Ankietowane rodziny dostają bony i mogą wygrać auto
– Przede wszystkim mamy tu do czynienia z dyskryminacją. Po drugie, pojawia się pytanie o to, jak są wydatkowane publiczne pieniądze. Zastanawiam się, czy nie powinien zająć się tym prokurator – mówi Krystyna Łybacka, była minister edukacji, odnosząc się nie tylko do spóźnienia badania, ale i jego wysokiego kosztu (3,9 mln zł).