Co zostało z arabskiej wiosny?

Egipt spłynął krwią. W Tunezji gabinet bezpartyjnych technokratów nie radzi sobie z podziałami w kraju. Część terytorium Libii kontrolują zbrojne bojówki. Syryjczyków, marzących o demokracji zastąpili islamscy ekstremiści, a walka z reżimem kosztowała już życie ponad 100 tys. ludzi. Czy to koniec arabskiej wiosny?

Publikacja: 16.08.2013 09:56

Co zostało z arabskiej wiosny?

Foto: AFP

W państwach arabskich niezwykle popularne jest powiedzenie, że Kair to zwierciadło Bliskiego Wschodu, a co się tam wydarzy wkrótce będzie miało odbicie w całym regionie. Nie wróży mu to najlepiej, szczególnie po środowej pacyfikacji dwóch obozowisk w Kairze, gdzie protestowali zwolennicy obalonego prezydenta Mohameda Mursiego. Od tego czasu w całym kraju dochodzi do starć i zamieszek. Zginęło ponad sześćset osób, przeszło trzy i pół tysiąca jest rannych. I nic nie zapowiada uspokojenia sytuacji - dziś ma być „dniem gniewu" i można się spodziewać dalszego rozlewu krwi.

Egipskie społeczeństwo podzielone jest, jak nigdy wcześniej. Tyle, że nie obowiązuje już dająca się łatwo zdefiniować polaryzacja z 2011 r., gdy obalano reżim Hosniego Mubaraka i można było mówić o rozłamie między zwolennikami i przeciwnikami zmian demokratycznych. Nie ma już nawet podziału społeczeństwa na zwolenników i przeciwników Bractwa Muzułmańskiego, którym można było definiować Egipt na początku lipca, gdy armia odsuwała od władzy wywodzącego się z tej organizacji Mursiego. Po środowej masakrze twierdzenie, że społeczeństwo dzieli się na zwolenników i przeciwników interwencji armii także byłoby zbyt dużym uproszczeniem, bo niemal wszystkie dotychczasowe podziały nadal istnieją, a do tego nakładają się i krzyżują z wcześniej istniejącymi.

Pewne jest, że dawne status quo, gdy dyktatorzy żelazną ręką rządzili w regionie przestało istnieć. Furia, jaką w Egipcie wywołało użycie przez armię siły wobec cywilów – niedawno jeszcze metoda akceptowana, nie tylko przez Egipcjan, ale także państwa Zachodnie – może świadczyć, że powrotu do przeszłości raczej nie będzie. Ale łatwej odpowiedzi na pytanie, co ma być dalej, także brak.

Przez ponad dwa lata odkąd wybuchła arabska wiosna Egipcjanie nie znaleźli odpowiedzi na fundamentalne dla ich państwa pytania, między innymi o to, jaką rolę ma odgrywać w życiu publicznym religia, jak mają wyglądać relacje między armią, a cywilami w rządzie. Podobnie, jak Egipcjanie, mieszkańcy Libii i Tunezji pytają o demokrację, konstytucję, prawa społeczeństwa obywatelskiego, gwarancje bezpieczeństwa ekonomicznego, jakie powinno im zapewnić państwo. Jednocześnie wśród tych wszystkich niewiadomych trwa ordynarna walka o władzę doskonale znana z państw, gdzie demokracja ma długie tradycje. Tyle, że w państwach arabskich, które spędziły minione dekady w zamrażarce dyktatur, elit zdolnych do odpowiedzi na te pytania nie ma, bo dwa lata nie wystarczyło na ich ukształtowanie. Czy dwa lata powinny były wystarczyć?

W Egipcie kwitnie bezrobocie i korupcja, ceny rosną. Do tego po wyborach rządy objęło Bractwo Muzułmańskie, którego wielu działaczy dowiodło, że nie działa w interesie społecznym, a własnym. W państwach, gdzie demokracja ma długie tradycje, w takich przypadkach działa mechanizm: nie umiecie rozwiązywać problemów, rozpisywane są nowe wybory i następna ekipa u władzy dostanie szansę na rozwiązanie problemów. Tyle, że Egipt nie ma demokratycznych tradycji, a Bractwo chciało iść drogą na skróty, by zrealizować własne cele.

Cytowany przez „The New York Times" Mohammed al-Sabri, przywódca opozycji w Jemenie, gdzie dzięki masowym protestom od władzy odsunięto w ubiegłym roku prezydenta Alego Abdullaha Saleha, uważa, że dotąd największym osiągnięciem arabskiej wiosny jest to, iż ludzie zrozumieli, że mają wpływ na to, co się dzieje w państwie. - Elity i przywódcy w każdym społeczeństwie, czy to jest rewolucyjny czy nie, mogą zrezygnować, powiedzieć: „Skończyłem" - twierdzi al-Sabri. - Ludzie tego zrobić nie mogą.

W państwach arabskich niezwykle popularne jest powiedzenie, że Kair to zwierciadło Bliskiego Wschodu, a co się tam wydarzy wkrótce będzie miało odbicie w całym regionie. Nie wróży mu to najlepiej, szczególnie po środowej pacyfikacji dwóch obozowisk w Kairze, gdzie protestowali zwolennicy obalonego prezydenta Mohameda Mursiego. Od tego czasu w całym kraju dochodzi do starć i zamieszek. Zginęło ponad sześćset osób, przeszło trzy i pół tysiąca jest rannych. I nic nie zapowiada uspokojenia sytuacji - dziś ma być „dniem gniewu" i można się spodziewać dalszego rozlewu krwi.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!