Sobibór: nigdy nie jest za późno

Wciąż nie wiemy, gdzie znajdowały się murowane komory gazowe – mówi „Rz" wiceminister kultury Piotr Żuchowski.

Publikacja: 14.10.2013 08:00

Po zdławieniu powstania Niemcy postanowili zrównać obóz w Sobiborze z ziemią

Po zdławieniu powstania Niemcy postanowili zrównać obóz w Sobiborze z ziemią

Foto: Fotorzepa, Przemek Wierzchowski

Rz: Dziś odbędą się uroczystości 70. rocznicy wybuchu powstania więźniów obozu Sobibór. Zostanie też zaprezentowany nowy architektoniczny projekt upamiętnienia obozu. Jaki kształt przyjmie muzeum?

Piotr Żuchowski, wiceminister kultury:

Konkurs był międzynarodowy i złożono w nim 64 prace. Na dzisiejszych uroczystościach ogłosimy, która z nich będzie realizowana. Już teraz mogę powiedzieć, że zaprezentujemy zupełnie nowa optykę dotyczącą tego, jak w sensie przestrzenno-architektonicznym można upamiętnić tak straszne miejsce, jakim był obóz zagłady. Jednak nie tylko pod tym względem muzeum będzie wyjątkowe.

Dlaczego?

Novum polega na tym, że uporządkowanie prac archeologicznych w Sobiborze i znalezienie sposobu na jego upamiętnienie uzgodniono kolektywnie w gronie czterech państw: Polski, Królestwa Niderlandów, Izraela i Słowacji. Państwa te podpisały w tej sprawie specjalne porozumienie.

Obecności Polski i Izraela jest oczywista. Skąd Niderlandy i Słowacja?

Z tej prostej przyczyny, że Żydzi obywatelstwa holenderskiego i słowackiego należeli do najliczniejszych nacji, które ginęły w Sobiborze. Przykładowo Holendrzy stanowili około 30 procent ofiar. Zagłada była też rabunkiem, a holenderscy Żydzi byli dosyć bogaci.

Ekspozycja w Sobiborze nie będzie duża, jednak zrobiona z wielką precyzją

Rozmowy wewnątrz komitetu sterującego były łatwe?

Wręcz przeciwnie. Problem polega na tym, że każde z tych czterech państw ma swoją własną, kształtowaną przez dziesięciolecia, pamięć historyczną o Zagładzie. Aby dojść do porozumienia, trzeba było w zasadzie w każdej szczegółowej sprawie zbliżać te różne optyki. Udawało się to dzięki szczerym, otwartym dyskusjom na argumenty. Spory dotyczyły m.in. tego, jak należy prowadzić prace archeologiczne.

Te kwestia nie powinny budzić większych kontrowersji.

Pojawiały się pytania dotyczące tego, na jakim obszarze prowadzić prace. Ze strony Izraela padała z kolei cała argumentacja związana z religijnym aspektami dotyczącymi traktowania ludzkich szczątków. Twardo stałem jednak na stanowisku, że trzeba przeprowadzić kompleksowe prace, bo inaczej nie będziemy mogli zaplanować inwestycji, a nawet wydzielić miejsc, gdzie zwiedzający mogą stawiać swoje stopy.

Znaki zapytania wiążą się ze szczególną historią obozu. 14 października 1943 roku wybuchło tam powstanie. Po zabiciu kilku esesmanów około 300 więźniów zbiegło do lasu. Po powstaniu Niemcy zdecydowali się zrównać obóz z ziemią, zacierając wszelkie ślady swojej działalności. Dzięki badaniom wiemy więcej?

Dużo więcej. Prace archeologiczne pokazały nam geografię tego obozu. Wiemy, gdzie przebiegała tzw. Himmelfahrtstrasse, czyli Droga Wniebowstąpienia, którą gnano przywiezionych ludzi do komór gazowych. Wiemy więcej o rozlokowaniu obozu pierwszego, drugiego i trzeciego. Zmierzamy do ustalenia granic grobów zbiorowych, co jest bardzo trudne, bo ciała były palone.

Pozostały jakieś znaki zapytania?

Oczywiście. Wciąż nie wiemy dokładnie, gdzie znajdowały się murowane komory gazowe. Jednak choć Niemcy usiłowali zatrzeć ślady zbrodni, po 70 latach znajdujemy niezbite dowody ich działalności. Dzięki pracom dowiadujemy się też, skąd przyjeżdżały ofiary Sobiboru.

Przykładowo?

W czasie badań archeolodzy odkryli w miejscu palenia zwłok metalową plakietkę identyfikacyjną Deddie Zaka, siedmioletniego chłopca z Holandii. Jest tam jego adres zamieszkania w Amsterdamie, a nawet data urodzenia. W czasie uroczystości jej kopię przekażę pani Lies Caransa, siostrze chłopca.

Plakietkę i inne efekty prac archeologicznych będzie można zobaczyć w ekspozycji przyszłego muzeum?

Tak. Sama ekspozycja nie będzie duża, jednak zrobiona z dużą precyzją. Uważam, ze o Holocauście można mówić na poziomie minimum, absolutnie przemyślanych słów. W przeciwnym razie może dojść do spłycenia i banalizacji.

Kiedy może ruszyć budowa muzeum?

Inwestycja jest przygotowywana tak, by ruszyła na wiosnę.

Znajdą się na nią pieniądze?

Ogólny koszt planowany jest na 12 milionów zł. Inwestycja nie jest przeszacowana. Ma powstać miejsce na ekspozycję z niewielką liczbą pracowników i małą infrastrukturą techniczno-sanitarną. Chodzi o to, by osoby, które tam przyjadą, mogły wyobrazić sobie i w pewnym sensie przeżyć to, co działo się tam 70 lat temu. Wszystko wskazuje na to, że środki na ten cel uda się zebrać w państwach, których obywa- tele ginęli w Sobiborze. Część kosztów poniesie oczywiście Polska, ale przykładowo Holandia przekazała milion euro, a Słowacja – 150 tysięcy. Chęć pomocy zgłosiły też inne kraje. Projekt finansowo i operacyjnie obsługiwany jest przez Fundację Polsko-Niemieckie Pojednanie.

Czy przedstawiciele tych państw będą mieli wpływ na zarządzenie muzeum?

Instytucje będzie prowadziło Ministerstwo Kultury. Miejsce Pamięci będzie oddzielnym podmiotem, jednak liczę na to, że w przyszłości powstanie rada międzynarodowa złożona z przedstawicieli tych państw, których obywatele ginęli w Sobiborze. Hitlerowskie Niemcy zdecydowały, że w ramach Akcji Reinhardt obozy zagłady lokalizowano na terytorium RP. Ale te miejsca powinny być obszarem troski ludzi z całego świata. Jeśli obywatele innych państw będą współodpowiedzialni za mówienie o tych strasznych czasach być może nie będzie już nigdy takich pomyłek, jak „polskie obozy zagłady".

Do niedawna teren byłego obozu podlegał władzom samorządowym i można było odnieść wrażenie, że miejsce kaźni nie było odpowiednio upamiętnione. Wpływ miał też na to fakt próby zatarcia śladów przez Niemców. Czy budowa muzeum nie przychodzi za późno?

Nigdy nie jest za późno. W czasie poniedziałkowych uroczystości zostaną odznaczeni byli więźniowie Sobiboru, w tym uczestnicy powstania: Filip Białowicz, Tomasz Blatt i Jules Schelvis. To ostatnie lata, kiedy na uroczystościach w byłych obozach mamy więźniów, którzy przeżyli to piekło. Ci byli więźniowie są dziś schorowani, starzy, często skromnie ubrani, ale to oni są najważniejsi. To ważne, że pokazuje się tych, którzy przeżyli. Ale istotna jest jeszcze jednak rzecz. Wciąż żyją ci, którzy byli oprawcami. Muszą wiedzieć, że ludzkość zawsze rozliczy tych, którzy dopuścili się absolutnego zła.

– rozmawiał Wiktor Ferfecki

Rz: Dziś odbędą się uroczystości 70. rocznicy wybuchu powstania więźniów obozu Sobibór. Zostanie też zaprezentowany nowy architektoniczny projekt upamiętnienia obozu. Jaki kształt przyjmie muzeum?

Piotr Żuchowski, wiceminister kultury:

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!