Nazywa się Brazuca, co oznacza tyleż Brazylijczyka, co jego charakter i sposób bycia. Pierwszy raz nazwy nie nadał producent, tylko kibice. W konkursie na nazwę głosowało kilkaset tysięcy osób. Inne propozycje – Bossa Nova i Carnavalesca przegrały.
Piłka składa się z sześciu kilkuwarstwowych paneli i technologicznie nie odbiega od piłki Tango 12, którą rozgrywano mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie. Przypomina też następny chronologicznie produkt Adidasa, piłkę Cafusa (Ca – karnawał, Fu – futbol, Sa – samba), którą rozgrywano mecze o Puchar Konfederacji, Puchar Narodów Afryki i Puchar Króla w Hiszpanii.
Cafusa miała brazylijskie żółto-zielone barwy. Brazuca jest bardziej kolorowa, co zdaniem grafików ma nawiązywać do różnobarwnych, popularnych nie tylko w Brazylii tzw. bransoletek życzeń. Patrząc na nią, mamy też sobie wyobrażać skomplikowane dorzecze Amazonki.
Piłka, dla niepoznaki z inną szatą graficzną, była już testowana podczas mistrzostw świata drużyn do lat 20 oraz w meczu towarzyskim Argentyna – Szwecja. Nikt nie zgłaszał zastrzeżeń. Dobrze wypowiadają się o niej piłkarze, ale to nie przypadek, że jako pierwsi poznali ją ci (z Leo Messim na czele), którzy mają podpisane umowy reklamowe z Adidasem.
Podobnej rangi gwiazdy nie miały też słów uznania dla piłki Jabulani, przygotowanej na mundial w RPA. Okazała się wyjątkowo nieudana (chociaż słowo jabulani w języku zulu oznacza świętowanie). Brazuca robi dużo lepsze wrażenie.