Choć choroby serca są wciąż główną przyczyną śmierci Polaków, priorytetem Bartosza Arłukowicza jest dziś onkologia. Zniesienie limitów ?w leczeniu raka to główne założenie pakietu kolejkowego, projektu, który w 2015 r. ma zlikwidować kolejki do specjalistów. Chory z podejrzeniem raka trafi na badanie bez kolejki, a potwierdzenie diagnozy i wdrożenie leczenia ma nastąpić w ciągu maksymalnie dziewięciu tygodni.
Likwidacja kolejek do onkologów będzie jednak kosztowna. Rząd nie chce do przyszłorocznego budżetu resortu zdrowia dodać nawet złotówki i dlatego Arłukowicz pieniędzy szuka w ministerstwie. Według naszych informacji postanowił, że obetnie środki przeznaczone na inne specjalizacje i da je onkologom. Najwięcej ma stracić kardiologia.
Czarna lista
– Kardiolodzy od dawna są na Miodowej na czarnej liście. Minister i jego świta uważają, że ta dziedzina medycyny jest dopieszczona jak żadna inna, bo zatroszczyło się o to kardiologiczne lobby za rządów Zbigniewa Religi – mówi „Rz" jeden z urzędników w resorcie zdrowia i wyjaśnia, że pierwsze próby ucinania funduszy kardiologii podjęto już jesienią 2013 r., kiedy o blisko 30 proc. NFZ obniżył wycenę jednego z zabiegów ratujących życie zawałowcom.
O jakie sumy chodzi? ?– Uwolnienie samych podstawowych procedur, takich jak rezonans magnetyczny czy chemioterapia, będzie kosztować od 1,5 do 2 mld zł, a jeśli uwzględnić tzw. nadprodukcję, czyli pacjentów, których lekarze będą kierować na badania jako onkologicznych, żeby ominąć kolejkę, nawet od 3 do 5 mld zł – zdradza „Rz" pracownik NFZ. Tymczasem roczne nakłady na onkologię wynoszą 6–7 mld zł, tyle co na kardiologię.
Zdaniem ekspertów zabieranie pieniędzy kardiologom to wylewanie dziecka z kąpielą. Podkreślają, że zawał i choroby wieńcowe kosztują życie co drugiego Polaka. Nowotwory zabijają około 24 proc., a więc co czwartego z nas.