Rak odbierze sercu

Żeby uwolnić limity w onkologii, minister zdrowia chce zabrać innym specjalizacjom nawet 3 mld zł. Najbardziej ucierpi na tym kardiologia.

Publikacja: 19.05.2014 05:00

Zawały serca przeżywa dziś 90 procent chorych, którzy trafią do szpitala w ciągu kilku godzin

Zawały serca przeżywa dziś 90 procent chorych, którzy trafią do szpitala w ciągu kilku godzin

Foto: Fotorzepa, PK Piotr Kowalczyk

Choć choroby serca są wciąż główną przyczyną śmierci Polaków, priorytetem Bartosza Arłukowicza jest dziś onkologia. Zniesienie limitów ?w leczeniu raka to główne założenie pakietu kolejkowego, projektu, który w 2015 r. ma zlikwidować kolejki do specjalistów. Chory z podejrzeniem raka trafi na badanie bez kolejki, a potwierdzenie diagnozy i wdrożenie leczenia ma nastąpić w ciągu maksymalnie dziewięciu tygodni.

Likwidacja kolejek do onkologów będzie jednak kosztowna. Rząd nie chce do przyszłorocznego budżetu resortu zdrowia dodać nawet złotówki i dlatego Arłukowicz pieniędzy szuka w ministerstwie. Według naszych informacji postanowił, że obetnie środki przeznaczone na inne specjalizacje i da je onkologom. Najwięcej ma stracić kardiologia.

Czarna lista

– Kardiolodzy od dawna są na Miodowej na czarnej liście. Minister i jego świta uważają, że ta dziedzina medycyny jest dopieszczona jak żadna inna, bo zatroszczyło się o to kardiologiczne lobby za rządów Zbigniewa Religi – mówi „Rz" jeden z urzędników w resorcie zdrowia i wyjaśnia, że pierwsze próby ucinania funduszy kardiologii podjęto już jesienią 2013 r., kiedy o blisko 30 proc. NFZ obniżył wycenę jednego z zabiegów ratujących życie zawałowcom.

O jakie sumy chodzi? ?– Uwolnienie samych podstawowych procedur, takich jak rezonans magnetyczny czy chemioterapia, będzie kosztować od 1,5 do 2 mld zł, a jeśli uwzględnić tzw. nadprodukcję, czyli pacjentów, których lekarze będą kierować na badania jako onkologicznych, żeby ominąć kolejkę, nawet od 3 do 5 mld zł – zdradza „Rz" pracownik NFZ. Tymczasem roczne nakłady na onkologię wynoszą 6–7 mld zł, tyle co na kardiologię.

Zdaniem ekspertów zabieranie pieniędzy kardiologom to wylewanie dziecka z kąpielą. Podkreślają, że zawał i choroby wieńcowe kosztują życie co drugiego Polaka. Nowotwory zabijają około 24 proc., a więc co czwartego z nas.

Jeszcze kilkanaście lat temu  zawał uśmiercał w ciągu 24 godzin ok. 13 proc. chorych.  Dziś jest ich tylko ok. 8 proc. To m.in. dzięki dofinansowaniu kardiologii inwazyjnej przez  ministerialne „kardiologiczne lobby" za poprzednich ekip, o których mówi nasz informator.

Zabrać po równo

To wynik porównywalny z niemieckim, chociaż zachodni sąsiedzi przeznaczają na służbę zdrowia trzy razy więcej pieniędzy. Rzeczywiście, najnowszy raport „Występowanie, leczenie i prewencja wtórna zawałów serca w Polsce w latach 2009–2012" pokazuje, że pod względem leczenia zawałów serca dogoniliśmy Europę. Na zawał umiera 10 proc. Polaków, którzy trafili do szpitala w ciągu 12 godzin od początku bólu, tyle samo co Niemców. Gorzej jest po zawale. Podobnie jak na świecie, w ciągu pierwszego roku umiera co piąty, a w ciągu trzech lat po zawale – co trzeci zawałowiec.

Leczenie osób po zawale kosztuje dziś NFZ 1 mld zł rocznie. Również dlatego, że brakuje pieniędzy na kurację niewydolności mięśnia sercowego czy na rehabilitację po zawale, której poddawanych jest zaledwie 22 proc. chorych.

– A rehabilitacją i niewydolnością serca zajmuje się kardiologia ogólna, która, w przeciwieństwie do inwazyjnej, jest mocno niedoszacowana – uważa Bolesław Piecha, senator PiS oraz były minister zdrowia. – Jeśli minister Arłukowicz chce przesuwać pieniądze, to niech odejmie inwazyjnej i wesprze ogólną. Nie ma sensu zabierać pieniędzy na leczenie chorób serca i chwalić się osiągnięciami kilku ostatnich lat tylko dlatego, że ich autorem jest poprzednia ekipa polityczna – dodaje Piecha. I sugeruje, by naddatki z kardiologii inwazyjnej przesunąć na rehabilitację zawałowców, a nie onkologię.

Krzysztof Łanda, specjalista ekonomiki zdrowia z Fundacji Watch Health Care, uważa, że korekta wyceny procedur w kardiologii inwazyjnej pomogłaby odzyskać kilka milionów złotych. – Ale przeszacowana jest też okulistyka, ortopedia czy sama onkologia, gdzie chemio- i radioterapia potrafią kosztować nawet trzy razy więcej, niż są tego warte – zauważa dr Łanda.

Choć choroby serca są wciąż główną przyczyną śmierci Polaków, priorytetem Bartosza Arłukowicza jest dziś onkologia. Zniesienie limitów ?w leczeniu raka to główne założenie pakietu kolejkowego, projektu, który w 2015 r. ma zlikwidować kolejki do specjalistów. Chory z podejrzeniem raka trafi na badanie bez kolejki, a potwierdzenie diagnozy i wdrożenie leczenia ma nastąpić w ciągu maksymalnie dziewięciu tygodni.

Likwidacja kolejek do onkologów będzie jednak kosztowna. Rząd nie chce do przyszłorocznego budżetu resortu zdrowia dodać nawet złotówki i dlatego Arłukowicz pieniędzy szuka w ministerstwie. Według naszych informacji postanowił, że obetnie środki przeznaczone na inne specjalizacje i da je onkologom. Najwięcej ma stracić kardiologia.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!