Roman Polko. Armia Krajowa lepsza od Narodowych Sił Rezerwowych

Roman Polko, były dowódca GROM mówi "Rz" o szkoleniach dla wojska w obliczu kryzysu ukraińskiego.

Publikacja: 21.08.2014 02:09

Rz: W czasie kryzysu ukraińskiego coraz większą popularnością cieszą się w Polsce szkolenia przygotowujące do walki partyzanckiej. Na razie wykorzystanie oddziałów obrony terytorialnej nie mieści się jednak w systemie obrony kraju. Czy warto byłoby wykorzystać potencjał organizacji paramilitarnych?

Gen. Roman Polko:

Działaniom dywersyjnym, terrorystycznym –  takim, jakie Rosja prowadzi na Krymie i na wschodniej Ukrainie – mogą przeciwstawić się jedynie formacje, które także potrafią działać nieregularnie, czyli siły specjalne. Te z kolei potrzebują silnego wsparcia miejscowej ludności i organizacji paramilitarnych. W końcu nawet najlepsze wyszkolenie nie zastąpi znajomości lokalnej infrastruktury, uwarunkowań czy specyfiki konkretnego obiektu strategicznego. W tym zakresie niezbędna jest współpraca z miejscowymi organizacjami, przygotowanymi do obrony własnego terytorium.

Czy Polacy będą gotowi pomóc armii w razie konfliktu zbrojnego?

Niestety, organizacje paramilitarne od dłuższego czasu pozostawione są same sobie. Nie dostrzega się ich wysiłków ani zaangażowania. Niektórzy nawet wypowiadają się o nich z lekką pogardą, próbując odciągnąć tych młodych ludzi od tego typu szkoleń. Twierdzą, że obroną kraju powinni się zajmować profesjonaliści, jednak jest dokładnie na odwrót: oddziały obrony terytorialnej są wręcz niezbędne. W ten sposób buduje się morale i więź wojska ze społeczeństwem.

Jak to wygląda w innych krajach?

Poznałem niedawno izraelskiego rezerwistę. Jeden miesiąc w roku spędza na szkoleniach. Jakby chciał, mógłby uniknąć tych ćwiczeń, jednak są one po prostu dla niego bardzo ważne. Sam zresztą na tych szkoleniach – jako inżynier chemik – przekazuje innym swoją specjalistyczną wiedzę. My też powinniśmy budować w ludziach odpowiedzialność za własny kraj; też powinniśmy dawać im możliwość udzielania się na rzecz państwa. Wciąż jednak nie doczekaliśmy się takiego systemu. Słyszałem niedawno anegdotę, że pewien niemiecki przedsiębiorca zbudował gdzieś w Polsce zakład. Poszedł do władz lokalnych zapytać, jaka ma być jego kontrybucja na rzecz systemu obronności regionu, lecz w urzędzie nikt nawet nie zrozumiał, o co mu właściwie chodzi.

Polskie organizacje paramilitarne często odwołują się do tradycji Armii Krajowej. Czy ta nazwa pasuje do dzisiejszych realiów?

To dobrze, że nawiązują do najlepszych tradycji polskiego oręża. Bo czy można być dumnym ze służby w Narodowych Siłach Rezerwowych?! Ta nazwa brzmi strasznie... Gdyby nazwać je Armią Krajową, już samo to spowodowałoby, że ludzie bardziej by się nakręcali i więcej dawali z siebie, by utrzymać prestiż tej tradycji.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!