Najwyższa Izba Kontroli sprawdzi wydatkowanie publicznych pieniędzy na system informatyczny PKW. To efekt skandalu z liczeniem głosów niedzielnych wyborów samorządowych. Wyników wciąż nie ma.
Ok. 5 mln zł PKW wydała na obsługę systemu informatycznego i opłacenie pracowników z centrali w Warszawie w dniu wyborów. – W kilka godzin powinno się udać usunąć usterki, jeśli nie, pozostaje nam system liczenia ręcznego – mówił wczoraj szef Państwowej Komisji Wyborczej Stefan Jaworski. Wczoraj do popołudnia na stronie PKW wciąż nie było nawet cząstkowych wyników.
Ale wcześniej podobne problemy występowały przy wyborach uzupełniających do Senatu. – Po tamtej wpadce członkowie PKW zapewniali nas, że sytuacja się nie powtórzy – podkreśla poseł PO Antoni Mężydło. – Tłumaczyli, że pracowały tylko dwa serwery, a teraz miało być ich więcej. Obietnicy nie dotrzymali.
Kontrolerzy NIK sprawdzą, czy pracownicy Krajowego Biura Wyborczego budowali system zgodnie z prawem, rzetelnie i gospodarnie. Wcześniej NIK kontrolowała KBW w 2003 r. Stwierdziła wtedy liczne nieprawidłowości związane właśnie z informatyką.
Mimo tych zastrzeżeń szef KBW Kazimierz Czaplicki zachował stanowisko, które pełni nieprzerwanie od 1991 r., czyli od początku istnienia tej instytucji. Wcześniej, w latach 1989 – 1991, był szefem sekretariatu ówczesnej PKW, mianowanym jeszcze przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego.