Reklama

Rozmowa z kardynałem Kazimierzem Nyczem o dziedzictwie Jana Pawła II

Słabo wzięliśmy do serca słowa papieża, gdy ostrzegał przed zagubieniem – mówi metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz w rozmowie z "Rzeczpospolitą"

Aktualizacja: 02.04.2015 13:16 Publikacja: 02.04.2015 00:01

Rozmowa z kardynałem Kazimierzem Nyczem o dziedzictwie Jana Pawła II

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Rzeczpospolita: Mija dziesięć lat od śmierci Jana Pawła II. Co chwila są publikowane badania, z których wynika, że po 2005 roku religijność Polaków mocno osłabła. Zabrakło papieża i odwróciliśmy się od Kościoła?

Kard. Kazimierz Nycz: Nie znam badań, które pokazywałyby taką zależność. Są badania pokazujące zmiany religijności w ostatnich 25 latach. Wynika z nich, że nasza religijność rzeczywiście nieco osłabła. Przyczyny tych zmian wymagają głębokiego namysłu. Na pewno trzeba wracać do tego, co Jan Paweł II mówił do Polaków w 1991 roku, gdy wskazywał nam na Dekalog. Trzeba też wracać do pielgrzymki z 1997 roku, gdy mówił o ośmiu błogosławieństwach.

Oczywiście wśród przyczyn zmian naszej religijności na pewno jest i ta, że zabrakło Jana Pawła II, ale bałbym się stwierdzenia, że jest ona jedyna i główna. Wydaje mi się, że zbyt słabo wzięliśmy sobie do serca jego słowa, które mówił jeszcze przed 1989 rokiem: „Uważajcie, byście się nie pogubili, kiedy przyjdzie wolność i dobrobyt".

Pokolenie JPII jeszcze istnieje?

W ciągu 26 lat pontyfikatu Jana Pawła II było dużo emocjonalności, ale była też racjonalność – a z niej rodzą się postawy ludzkie. Jeśli godzę się na to, by mówić dziś o pokoleniu Jana Pawła II, to będą to przynajmniej dwa pokolenia, których umysły papież poruszył. To się przerodziło w postawy, czyny, wolę zmian. I to na pewno Jan Paweł II zrobił w stosunku do tych dwóch pokoleń, które go znały jako papieża. Nie odnosiłbym tego tylko do młodzieży.

Reklama
Reklama

Zwłaszcza że trudno do dzisiejszej młodzieży mówić o Janie Pawle II. Obecne osiemnastolatki miały po osiem lat, gdy umierał. A czy nie jest tak, że on już jest tak wysoko, że trudno go naśladować? Jest na ołtarzach, ale nie ma go w codziennym życiu.

Kiedy biorę udział w nabożeństwach wprowadzenia relikwii papieża, mówię coś, co czasem nie jest zbyt dobrze przyjmowane. Mówię o trzech aspektach. Po pierwsze: o modlitwie przez jego wstawiennictwo, po drugie: o naśladowaniu życia i świętości. Relikwie są na miejscu trzecim.

Dlaczego?

Bo najprościej je wprowadzić i nic nie robić. A to one mają nam pomóc w tych dwóch pierwszych sprawach. Postawienie na ołtarzu to za mało. Teraz młodzi ludzie muszą się więcej uczyć o papieżu, którego przecież nie znali. Dopiero wtedy będą mogli go naśladować, ale to my musimy im w tym pomóc.

Kiedy obserwuje ksiądz kardynał dyskusję w Kościele o rozwodnikach czy komunii świętej, nie ma ksiądz wrażenia, że idziemy w kierunku zmian, które mogą się zakończyć schizmą?

Schizmy nie będzie. Jestem o to spokojny. Papież Franciszek jest człowiekiem, którego prowadzi Duch Święty. Niepokojące jest natomiast to, że sposób dyskusji wytworzył podział na konserwatystów i liberałów. Wejście tych podziałów do debaty, która jest w Kościele potrzebna i konieczna, ale w duchu kolegialności, jest powodem do niepokoju.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama