Reklama

Poroszenko przeciwko SBU

Próba usunięcia szefa służby bezpieczeństwa zamieniła się w duży kryzys polityczny nad Dnieprem.

Aktualizacja: 18.06.2015 11:07 Publikacja: 17.06.2015 21:05

Prezydent Petro Poroszenko

Prezydent Petro Poroszenko

Foto: AFP

– Mamy nadzieję, że mimo wszystko (szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy) sam poda się do dymisji – powiedział jeden z deputowanych Bloku Petra Poroszenki. Byłoby to najlepsze wyjście dla rządzącej koalicji, której grożą poważne kłopoty.

Znaczna część jej deputowanych sprzeciwia się decyzji prezydenta Poroszenki i nie chce usuwać Walentyna Naływajczenki ze stanowiska. A zgodnie z prawem parlament musi zatwierdzić dymisję szefa SBU.

– Jeśli prezydentowi nie uda się uzyskać zgody na dymisję szefa SBU, to cały kraj zobaczy, że Poroszenko nie kontroluje parlamentu ani nawet własnej koalicji. A to by oznaczało początek jego końca – uważa były wicegubernator Dniepropietrowska Borys Fiłatow, polityczny przeciwnik prezydenta.

Nie jest do końca jasne, dlaczego prezydent postanowił zdymisjonować Naływajczenkę, ściągając na siebie polityczną burzę. Oficjalnie prezydent na spotkaniu z deputowanymi swej frakcji zarzucił szefowi SBU „brak rezultatów w walce z korupcją i postępów w śledztwach o głośne zabójstwo (chodzi o serię zabójstw i samobójstw polityków związanych ze zbiegłym prezydentem Janukowyczem) oraz niezwalczanie przemytu (między Ukrainą a okupowanymi terenami Donbasu)".

Część deputowanych w Kijowie, wcześniej służących w oddziałach ochotniczych, twierdzi, że przez punkty kontrolne na linii frontu płynie w obie strony gigantyczny przemyt: z Donbasu węgiel i stal, z Ukrainy – głównie żywność. Zarabiają na tym oligarchowie, którzy nadal są właścicielami przedsiębiorstw w Donbasie lub tamtejszych sieci sklepów.

– Jestem od ponad roku w strefie tak zwanej operacji antyterrorystycznej w Donbasie i widzę, jak niektórzy funkcjonariusze SBU zarabiają na wojnie, a nawet otwarcie współpracują z Rosjanami – powiedział „Rz" ukraiński analityk wojskowy kapitan Aleksiej Arestowycz. Jak twierdzi, Ukraińska Służba Bezpieczeństwa po rewolucji na Majdanie i ucieczce do Rosji jej poprzedniego szefa zrobiła postępy pod rządami Naływajczenki, ale pozostałości starego systemu wciąż są widoczne.

– Im bliżej linii frontu w Donbasie, tym bardziej widoczny jest bałagan, który tam panuje – mówi „Rz" Daria Woropajewa, dziennikarka z Charkowa, która jako wolontariuszka zajmuje się zaopatrzeniem ukraińskiego wojska. – Kwitnie tam przemyt, sprzedają przepustki na okupowane tereny, handlują bronią. Żadne prawo tam nie działa. Niestety, dzieje się tak po obu stronach tej granicy.

Reklama
Reklama

Pod koniec ubiegłego tygodnia Naływajczenko nagle zdymisjonował szefów tzw. wydziałów K we wszystkich regionalnych delegaturach SBU – wydziałów zajmujących się korupcją i zwalczaniem przestępczości gospodarczej. Uczynił to jednak, wiedząc już, że prezydent zamierza go zdymisjonować.

– Naływajczenko nie przeprowadził w SBU żadnych reform i nie zrealizował żadnej własnej inicjatywy, wszystko było robione przez szefów poszczególnych wydziałów przy jego biernym udziale – podsumował gwałtowne zmiany w SBU Arestowycz.

Bezpośrednią jednak przyczyną publicznego wybuchu sporu była wypowiedź szefa służby na temat ogromnego pożaru, który przez tydzień niszczył bazę paliwową pod Kijowem. Naływajczenko oskarżył jednego z byłych wysokich urzędników prokuratury generalnej, że „ciągnął przestępcze dochody" z tej bazy, jednocześnie sugerując, iż pożar, z którego dym zasnuł całe miasto, był próbą zatarcia śladów.

W odpowiedzi administracja prezydenta zabroniła szefowi SBU wyjazdu do USA na spotkania z szefami tamtejszych służb specjalnych, a prokuratura generalna wezwała go na przesłuchanie.

– Sytuacja ta świadczy jedynie o tym, że jakieś polityczne siły na Ukrainie chcą mieć większy wpływu na służby specjalne. Poza tym konflikt wprowadza podziały w bezpośrednim otoczeniu prezydenta Poroszenki – mówi „Rz" Jurij Jakimienko, politolog z kijowskiego Centrum im. Razumkowa.

Deputowani związani z prezydentem oskarżyli szefa SBU o związki z oligarchami: byłym gubernatorem Dniepropietrowska i ukraińskim patriotą Ihorem Kołomojskim, a także siedzącym w domowym areszcie w Wiedniu rosyjskim lobbystą Dmytrem Firtaszem. Oliwy do ognia dolał sam Firtasz w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji.

Reklama
Reklama

– Jeśli chcemy zmienić sytuację na Ukrainie, to musimy doprowadzić do rozbicia obecnej koalicji rządzącej. Obecny parlament nastawiony jest na wojnę, trzeba go zmienić na inny – powiedział.

Spór o szefa służby rzeczywiście może doprowadzić do rozpadu koalicji: mer Kijowa Witalij Kliczko już zapowiedział, że nie zgodzi się na jego odejście. Nawet w prezydenckim Bloku Petra Poroszenki część deputowanych jest temu przeciwna.

– Cała ta draka pomiędzy SBU i prokuraturą i wokół SBU nie ma żadnego wpływu na życie zwykłych ludzi, dlatego trzymamy się od tego z daleka – powiedział deputowany Semen Semenczenko, były dowódca ochotniczego batalionu Donbas, w imieniu tych deputowanych, którzy walczyli w Donbasie.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Materiał Promocyjny
Kameralna. Niska zabudowa, wysoki standard myślenia o przestrzeni
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama