Szułdrzyński: Propaganda sukcesu nie pomoże PiS

Widząc, że wyborcy wcale nie uważają szczytu Rady Europejskiej, na którym przedłużono kadencję Donalda Tuska, za tak wielki sukces, jak to oficjalnie twierdzi partia rządząca, Prawo i Sprawiedliwość postanowiło przejść do kontrataku.

Aktualizacja: 12.04.2017 14:17 Publikacja: 11.04.2017 18:24

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Okazją stała się debata nad wnioskiem o wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło. Ale już od początku kwietnia, gdy akurat minął rok od wprowadzenia programu 500+, cały PiS zaczął leczyć swe polityczne dolegliwości zaklęciami o swych sukcesach.

Pytanie tylko, czy taka strategia jest rzeczywiście dobrym pomysłem na przekonanie elektoratu. Bo samochwalstwo ma być odpowiedzią na kłopoty PiS, które jednak wcale nie wynikają z faktu, że Polacy uznali, że władza nic nie robi. Problem z wizerunkiem PiS nie polega na tym, że opozycja uważa ją za partię leni, a raczej za grupę psujów, którzy upoili się władzą i uznali, że im wolno więcej.

Dlatego trudno stwierdzić, w jaki sposób obywatel, który jest zirytowany kolejnymi doniesieniami o wypadkach rządowych limuzyn czy o lotach premier Szydło wojskowym samolotem do domu, ma zostać uspokojony informacjami, że rząd podniósł kary dla nieuczciwych przedsiębiorców wyłudzających VAT?

Jak ktoś, kto dowiaduje się, że nominaci PiS zarabiają miliony w spółkach Skarbu Państwa, lub że karą dla Bartłomieja Misiewicza ma być sowicie opłacane stanowisko w największej firmie zbrojeniowej, ma uwierzyć, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest mniej pazerna w zawłaszczaniu państwa tylko dlatego, że rząd chwali się osiągnięciami Antoniego Macierewicza w armii, a wskaźniki gospodarcze rosną?

Jak elektorat, który dość powszechnie uznał wojnę rządu z Donaldem Tuskiem za klęskę motywowaną osobistymi urazami Jarosława Kaczyńskiego, ma uznać, że PiS zasługuje na zaufanie, bo prezes zapowiada z sejmowej mównicy kontynuację dobrej zmiany i ostateczne rozliczenie Platformy? Albo gdy premier Szydło zapewnia, że Polska odnosi dyplomatyczne sukcesy?

Jak sympatyk PiS, który nie wierzy w smoleński zamach – a wierzy w niego tylko jedna trzecia elektoratu – ma odzyskać wiarę w swoją partię, gdy słyszy 10 kwietnia, że przyczyną śmierci 96 osób był wybuch bomby termobarycznej?

Jestem gotów postawić tezę, że samochwalstwo wcale nie uspokoi tych, którzy zrazili się do PiS z powodu jego błędów, arogancji czy pazerności.

Zresztą przykłady z ostatnich lat pokazują, że wyborcy wcale nie okazują wdzięczności za realne lub wydumane osiągnięcia rządu. Mało kto przekonał się o tym tak mocno jak Platforma Obywatelska w 2015 roku.

W pewnym momencie PO zaczęła się kojarzyć z obciachowym zachowaniem Bronisława Komorowskiego, obiadami w drogich restauracjach fundowanych z publicznej kasy czy zegarkami ministra infrastruktury. I choć PO w czasie kampanii wyborczej usiłowała przypomnieć swe osiągnięcia, niewiele jej to pomogło. Okazało się, że dla wyborców ośmiorniczki, postępowanie CBA wobec majątku ministra sportu czy afera podkarpacka, w której zarzuty postawiono wiceministrom z PO i PSL, były bardziej sugestywne niż Orliki, nowe drogi, mosty, stadiony roczne urlopy macierzyńskie itp. Samochwalstwo nie tylko nie pomogło, lecz wręcz zirytowało wyborców. Bo partia, zamiast przyznać się do swych błędów i posypać głowę popiołem, usiłowała przykryć skandale propagandą sukcesu. Nie uchroniło to PO przed wyborczą klęską.

Zresztą w 2007 r. PiS przegrał wybory z PO w sytuacji, gdy gospodarka rosła jak na drożdżach. Emocje polityczne były jednak tak rozgrzane, że dla wyborców mniejsze znaczenie miało to, że właśnie obniżono podatki, a Polacy zarabiali coraz więcej. Chwalenie się sukcesami rządu nie na wiele wówczas się Jarosławowi Kaczyńskiemu zdało.

Jest mało prawdopodobne, by tym razem było inaczej. Programy 500+, Mieszkanie+ czy darmowe leki dla seniorów to prawdziwa rewolucja w polityce socjalnej państwa. I choć pomogły setkom tysięcy rodzin, również ich beneficjenci mogą się zirytować działaniem PiS. A kolejne podkreślanie własnych osiągnięć może tę irytację tylko zwiększyć. ©?

Okazją stała się debata nad wnioskiem o wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło. Ale już od początku kwietnia, gdy akurat minął rok od wprowadzenia programu 500+, cały PiS zaczął leczyć swe polityczne dolegliwości zaklęciami o swych sukcesach.

Pytanie tylko, czy taka strategia jest rzeczywiście dobrym pomysłem na przekonanie elektoratu. Bo samochwalstwo ma być odpowiedzią na kłopoty PiS, które jednak wcale nie wynikają z faktu, że Polacy uznali, że władza nic nie robi. Problem z wizerunkiem PiS nie polega na tym, że opozycja uważa ją za partię leni, a raczej za grupę psujów, którzy upoili się władzą i uznali, że im wolno więcej.

Pozostało 82% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!