[b]Rz: W Polsce ostatnio popularne są kryminały retro, osadzone w konkretnej sytuacji historycznej. Skąd taka moda?[/b]
[b]Robert Ostaszewski:[/b] Rzeczywiście, dominują u nas kryminały retro, których akcja najczęściej toczy się w latach 20. i 30. XX wieku, czego przykładem są choćby cykle powieściowe Marka Krajewskiego, Marcina Wrońskiego czy Konrada T. Lewandowskiego. Ale też równie chętnie czytane są współczesne skandynawskie kryminały społeczno-obyczajowe, na przykład Henninga Mankella czy Stiega Larssona.
[b]A dlaczego w ogóle sięgamy po kryminały?[/b]
Ludzie zawsze chętnie czytali kryminały, a dziś po prostu więcej osób się do tego przyznaje. Kiedyś to nie było w dobrym tonie, bo kryminały uznawano za rodzaj literatury wagonowej.
Żyjemy w niepewnym, skomplikowanym świecie, a kryminał jest opowieścią, w której zło najczęściej zostaje ukarane i triumfuje porządek. Dzięki temu mamy odrobinę komfortu psychicznego. Nawet jeśli jest on złudny...