A czy powinien walczyć o prezydenturę, pełniąc jednocześnie funkcję prezesa Rady Ministrów?
A dlaczego nie? Skoro urzędujący prezydent może walczyć o fotel prezydencki, to może to również robić urzędujący premier.
Czy Donald Tusk, gdyby wygrał wybory prezydenckie, powinien oddać swoją legitymację partyjną Platformy Obywatelskiej?
Taki jest w Polsce obyczaj, więc by musiał. Gdyby chciał postąpić inaczej, musiałby to poważnie uzasadnić.
W przypadku jego wygranej zwolniłyby się dwa kluczowe stanowiska – szefa rządu i przewodniczącego partii rządzącej. Kto powinien zostać premierem, a kto szefem Platformy?
Dzisiaj hierarchia w Platformie Obywatelskiej jest określona. Wiadomo, kto jest w partii drugi, kto trzeci, a kto czwarty.
Przykro mi, że mój rząd traktuje stanowiska w spółkach Skarbu Państwa jak łupy polityczne
Drugi jest wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna, ale kto jest trzeci? Ja nie wiem, a pan wie?
Może racja. Sam do końca nie wiem, kto jest trzeci. A więc zapewne musiałoby dojść do rywalizacji o fotel przewodniczącego partii. Chciałbym, żeby to była rywalizacja merytoryczna. Bardzo żałuję, że Platforma zarzuciła ideę prawyborów, bo w takiej rywalizacji wyłaniają się ludzie o silnych cechach przywódczych i charyzmatycznej osobowości. Aparat partyjny rzadko wyłania takich liderów.
A na kogo by pan głosował w wyborach lidera partii?
Szukałbym wśród liberalnych polityków, których dzisiaj niestety trudno w Platformie dostrzec, bo to nie jest modna czapka.
Nurt prawicowo-konserwatywny rzeczywiście dominuje w PO. Niektórzy uważają nawet, że Platforma zaczyna wchodzić w buty Prawa i Sprawiedliwości.
Wielu działaczy Platformy ma prawicowe poglądy. Wartości, które wyznają, są bliskie wartościom PiS. Zresztą PO tylko na samym początku była centrowa. Później zaczęła się przepoczwarzać w takim kierunku, żeby być kompatybilna z PiS, stać się drugą połówką pomarańczy. Wtedy w Platformie zaszły istotne zmiany ideowe, które zaprowadziły ją na prawą stronę sceny politycznej.
I nie zaskoczyło pana, że z ust Donalda Tuska padło tak radykalne hasło jak chemiczna kastracja pedofilów?
Przypuszczam, że powiedział to w ramach dystrybucji owych smakowitych kąsków dla różnych grup społecznych. Mam nadzieję, że premier traktuje to wyłącznie jako temat do rozmowy, ale sam nie wierzy, że to jest najlepsze rozwiązanie problemu pedofilów. Przecież to absurd. Chemiczna kastracja nigdy nie zostanie w Polsce wprowadzona.
Czy sądzi pan, że PO chciałaby wcześniejszych wyborów?
Gdybym był przywódcą partii blokowanej przez prezydenta, to bym do tego dążył. Ale sukcesu nikt nie zagwarantuje. Już w poprzednich wyborach okazało się, że elektorat w Polsce jest agnostyczny. Nie przywiązuje się do żadnej religii. W ciągu trzech tygodni może przejść z prawosławia na islam...
Odradzałby pan liderowi PO ryzyko hazardu wyborczego?
Gdyby dzisiaj w miarę zgrabnie ogłoszono wybory, z krótkimi terminami, to Platforma mogłaby zdobyć większość mandatów sejmowych. Ale PO i tak rządzi przy pomocy spolegliwego koalicjanta. A przy konkretnych projektach może się dogadywać dodatkowo z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Nie doskwiera jej więc brak większości w parlamencie, tylko prezydent blokujący niektóre pomysły.
PO może przełamywać weto prezydenta, jeżeli będzie rozsądnie negocjowała z SLD.
Ale gdyby w wyborach zdobyła trzy piąte głosów, to by miała lepiej.
Czy uważa pan, że jest miejsce na nową centrolewicę w Polsce.
Zanim powstanie centrolewica, powinna powstać lewica z prawdziwego zdarzenia. A tej cały czas nie ma.
Media informowały, że pan mógłby się zaangażować w nową inicjatywę centrolewicową.
Nie wybieram się, a poza tym nikt mi nie składał takich propozycji. Dla liberała socjaldemokraci są akceptowanymi i dobrymi towarzyszami drogi. Ale wyłącznie sojusznikami. Ja na pewno nie będę tworzył centrolewicy.
rozmawiały Eliza Olczyk i Dorota Kołakowska