Od 2009 roku zmienię szkołę

Minister edukacji Katarzyna Hall nie żałuje, że rozpętała wojnę o sześciolatki. – Mój plan polega na tym, by od 1 września 2009 roku stopniowo zmieniała się szkolna rzeczywistość – mówi w rozmowie z Renatą Czeladko.

Aktualizacja: 25.11.2008 15:09 Publikacja: 24.11.2008 22:37

Minister edukacji Katarzyna Hall

Minister edukacji Katarzyna Hall

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b] Co Panią najbardziej zaskoczyło w pierwszych dniach po objęciu urzędu?[/b]

[b]Katarzyna Hall:[/b] Wolne tempo pracy narzucone przez konieczność przestrzegania różnych procedur urzędniczych. Można mieć dobry plan, ale sporo czasu mija, zanim wprowadzi się go w życie.

[b]Czego nie zdążyła Pani zrealizować przez ten rok? [/b]

Rozpoczęłam pracę w ministerstwie z konkretnym planem i realizuję go bez opóźnień. Chciałam, by do końca roku w Sejmie znalazły się dwa projekty nowelizacji ustaw: Karty Nauczyciela i ustawy o systemie oświaty. I tak się stało.

[b]Prace nad ustawami, które mają zreformować szkołę ma Pani za sobą. Czym się Pani zajmie w następnych latach? [/b]

Mój plan polega na tym, by od 1 września 2009 roku stopniowo zmieniała się szkolna rzeczywistość. To mają być zmiany łagodnie - rok po roku - wchodzące do kolejnych klas. Przede wszystkim chodzi mi o wprowadzanie nowych programów, które zaznajomią uczniów także z tym, co wydarzyło się na świecie w ciągu ostatnich lat. Współczesne programy są ważne, bo ostatni raz w istotny sposób zmieniano je w 1999 roku.

[b]Żałuje pani, że rozpętała wojnę o sześciolatki w szkole? [/b]

Nie, bo to bardzo ważne i warto to przeprowadzić z dwóch powodów. W Polsce maturę zdają dopiero 19-latkowie. Po obniżeniu wieku szkolnego maturę będzie zdawał 18-latek. Taki standard obowiązuje w wielu krajach. Poza tym dziś dzieci w pierwszej klasie szkoły podstawowej mają repetę tego, czego uczyły się w obowiązkowej zerówce. To wina programów, które powtarzają te same treści - to, co dziś obowiązuje w pierwszych klasach, zostało napisane jeszcze wtedy, gdy nie było obowiązkowej edukacji w zerówce dla sześciolatka.

[b]Prezydent Lech Kaczyński krytycznie wypowiada się o pani pomysłach. Ma pani plan awaryjny jeśli ustawa, w której zapisane jest obniżenie wieku szkolnego zostanie zawetowana? [/b]

Wierzę w zdrowy rozsądek pana prezydenta. Wierzę w to, że do dobrych projektów można przekonać.

[b]Rodziców też trudno jest pani przekonać do posłania sześciolatków do szkół. [/b]

Dajemy rodzicom wybór, przez najbliższe trzy lata to oni będą decydować, czy ich sześcioletnie dziecko pójdzie do szkoły. Chcę, żeby się zastanowili, co będzie dla niego lepsze. Wiem, że w kraju bardzo różnie wygląda przygotowanie szkół do przyjęcia sześciolatków, różnie także jest upowszechniona edukacja przedszkolna pięciolatków, która powinna poprzedzać pójście do szkoły. Rodzice łatwo przekonają się do dobrej szkoły, w której będzie dobra opieka dla ich dzieci.

[b]Od tego, ilu rodziców pośle sześciolatki do szkół, zależy powodzenie pani reformy.[/b]

Zmiana, jaką chcemy wprowadzić, ma sens bez względu na to, czy tych rodziców, którzy zdecydują, że ich dzieci dadzą sobie radę w szkole jako sześciolatki, będzie pierwszego roku 50 procent czy 15 procent, bo wejdą lepsze programy i nowe rozwiązania, pięciolatki także zyskają prawo do edukacji przedszkolnej. Za rok pewnie kolejne 20 lub 40 procent rodziców sześciolatków zdecyduje się skorzystać z oferty szkolnej. Dlatego zakładamy trzyletni okres przejściowy. To wystarczający czas dla samorządów, by dostosować szkoły do przyjęcia sześciolatków.

[b] Lech Kaczyński powiedział, że o wecie przesądzą zapisy w ustawie, które mogą doprowadzić do prywatyzacji szkół, bo wprowadza pani ułatwienia w przekazywaniu fundacjom i stowarzyszeniem szkół. Zmieni je pani? [/b]

Przecież dziś też można przekazywać szkoły. W Polsce jest ponad 500 placówek publicznych, prowadzonych przez różne organizacje. Ale ci, którzy je prowadzą, przeszli drogę przez mękę. Najpierw szkołę trzeba było zlikwidować, co dla społeczności lokalnej zawsze jest dramatycznym przeżyciem, potem trzeba było czekać kilka miesięcy na subwencję, bo obecne przepisy nie pozwalają jej płynnie przekazać.

[b]Szkoły, o których pani mówi, zwykle były likwidowane z powodu małej liczby uczniów, a ten zapis umożliwi przekazanie nawet renomowanej szkoły, która nie ma problemu z naborem.[/b]

Przekazanie placówki stowarzyszeniu czy fundacji może nastąpić na podstawie uchwały rady gminy czy też rady miasta. Jestem przekonana, że dyskusja o tym, czy takie rozwiązanie jest sensowne, czy wychodzi naprzeciw potrzebom lokalnej społeczności, odbędzie się właśnie na tej radzie. To tam jest miejsce na decyzję, czy dane stowarzyszenie poprowadzi szkołę lepiej niż samorząd i czy dlatego warto mu ją przekazać.

[b]Czy to nie prowadzi do zbyt łatwej prywatyzacji publicznych szkół?[/b]

Absolutnie protestuję przeciwko takim sugestiom. Zapis projektu ustawy wyraźnie mówi, że przekazana szkoła ma być nadal publiczna, to znaczy bezpłatna i powszechnie dostępna, także kontrolowana przez państwowy nadzór pedagogiczny. Zdecydowanie podkreślam, iż nie będzie można na przykład renomowanego liceum zmienić w szkołę prywatną, by za tę samą ofertę edukacyjną pobierać czesne. Proponowany zapis pozwala jedynie prowadzić oświatę publiczną komuś innemu. Ale nie sądzę, że ustawi się zaraz kolejka chętnych do przejmowania szkół. Ich prowadzenie nie jest bowiem prostą sprawą.

[b]Eksperci twierdzą, że może to być najważniejsze element w ustawie oświatowej, bo zmienia myślenie społeczeństwa o oświacie publicznej. O to Pani chodzi? [/b]

Dziś mamy już takie rozwiązania choćby w sferze pomocy społecznej i nikt przeciwko nim nie protestuje. Zadania publiczne, za które odpowiedzialne są samorządy – jak na przykład prowadzenie domów dziecka czy schronisk dla bezdomnych – możemy przekazywać organizacjom pozarządowym.

[b]Podobnie ma być ze szkołami?[/b]

Samorząd musi realizować zadania oświatowe, ale mogą być sytuacje, gdzie pojawi się stowarzyszenie rodziców lub inna organizacja, która będzie chciała wspomóc tu samorząd. Nadal będzie to zadanie publiczne, finansowane ze środków publicznych. Oświata pozostanie publiczna. Jedyna zmiana polega na tym, że uczeń i rodzice mają być bardziej zadowoleni z oferty. Bo zakładamy, że samorząd przekaże szkołę organizacji, która poprowadzi ją lepiej i ciekawiej.

[b]Wrócę do pytania o plan awaryjny. W listopadzie podpisze pani rozporządzenie, które wprowadzi do szkół nową podstawę programową. Czy w ten sposób chce Pani wymusić na opozycji i prezydencie przyjęcie ustawy, w której zapisane jest obniżenie wieku szkolnego[/b]?

Nie. Jestem przekonana, że szkole potrzebne są nowe programy, dostosowane do zmieniającego się świata.

[b]Ale to programy pisane dla sześciolatków? [/b]

Dzieci starsze mogą się uczyć z programów, nadających się również dla dzieci o rok młodszych. Chodzi o to, by efekt końcowy był dobry. Maturzysta bez względu na to, czy ma 18, czy - jak obecnie – 19 lat, będzie lepiej przygotowany do studiów.

[b]Według pani zamierzeń uczniowie mają rozwijać w szkole zainteresowania, uczyć się dwóch języków obcych, w szkole a nie na korepetycjach nadrabiać zaległości. Tego nie da się zrobić bez nakładu pracy nauczycieli. Dlaczego więc pod naporem związków zrezygnowała pani z podniesienia pensum? [/b]

Od przyszłego roku każdy nauczyciel będzie miał dodatkowe godziny przeznaczone na wychodzenie naprzeciw indywidualnym potrzebom uczniów.

[b]Ale będą to tylko dwie godziny, początkowy projekt mówił o czterech. [/b]

Nowe programy wejdą na razie tylko do pierwszych klas podstawówki i gimnazjum. Minie sześć lat, zanim obejmą wszystkie klasy. Dziś zabezpieczyliśmy potrzeby związane z organizacją pracy zreformowanej szkoły na najbliższe dwa lata. Będę dalej rozmawiać ze związkami o wprowadzeniu mechanizmów ewidencji czasu pracy, który będzie poświęcony na indywidualną pracę z uczniem.

[b]Czy Pani - z zawodu nauczyciel matematyki - uważa że nauczyciele powinni mieć prawo do emerytury w wieku 55 lat? [/b]

Niektóre moje koleżanki ze studiów już w wieku 49 lat przeszły na emeryturę, a przecież dalej są osobami aktywnymi. To stanowczo za wcześnie. Mogłyby nadal uczyć.

[b] Co Panią najbardziej zaskoczyło w pierwszych dniach po objęciu urzędu?[/b]

[b]Katarzyna Hall:[/b] Wolne tempo pracy narzucone przez konieczność przestrzegania różnych procedur urzędniczych. Można mieć dobry plan, ale sporo czasu mija, zanim wprowadzi się go w życie.

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!