Prawo nie wymusi na ludziach, by przestali być grzeszni. Nieczyste powiązania między polityką a biznesem będą zawsze. Możemy się tylko starać je zmniejszać. Bardziej wierzę w presję opinii publicznej niż w ciągłą nowelizację ustaw pod tym kątem. Przecież oświadczenia majątkowe nie spowodowały rewolucji. Tak samo nic nie zmieni przymus zbycia przez polityka akcji w firmie, bo on je przekaże żonie lub kuzynowi.
[b]Za PO ciągnie się opinia „liberałów aferałów” i takie sytuacje, jak z senatorem Misiakiem czy Waldemarem Pawlakiem przypominają o tym. Dlatego Tusk wyrzucił Misiaka z PO i odciął się od prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego?[/b]
Dlatego jego reakcja jest taka ostra. Premier układa wszystko pod jedną kampanię – prezydencką. Chce mieć wizerunek kandydata wszystkich Polaków. Musi więc się odcinać od wszelkich możliwych „wpadek”.
[b]Czy pan rozumie, co się teraz dzieje wokół IPN?[/b]
Wokół lustracji, a potem IPN, wojna toczy się od 1990 roku. To jedna z istotniejszych i najbardziej konsekwentnych „wojen”, która ma duży wpływ na to, jakie środowisko kogo popiera. To było często bardziej istotne niż program wyborczy.
Sama lustracja poszła na bok, bo postępowanie sądowe jest przewlekłe, a sądowa ocena dowodów trudna. Dziś atak skierowano na IPN, ponieważ on otwiera archiwa i publikuje materiały.
Najszczersze w wyrażaniu własnych intencji jest SLD, które mówi: zamknąć Instytut. Innym politykom niechętnym lustracji to nie wypada, więc przekrzykują się na różne sposoby.
Zmiana prawa w zeszłej kadencji była błędem, bo przeciwnikom lustracji udało się w tym zamieszaniu lustrację zablokować.
[b]Przeciwnikom lustracji w PiS?[/b]
PiS dał się podpuścić. Przekrzykiwanie się PiS i PO w radykalizmie propozycji pomogło przeciwnikom lustracji. Mówienie, że trzeba jej poddać kilka tysięcy stanowisk, de facto lustrację kończy. To jest nie do zrealizowania w sensownym czasie. Podobnie nie da się upublicznić wszystkich materiałów IPN. Te postulaty oznaczają: „nie zrobimy niczego”. Dlatego wielu twardych przeciwników lustracji chętnie się pod nimi podpisało.
[b]Lech Wałęsa miał teraz powód, by się unosić i mówić, że wyjedzie z kraju?[/b]
Dla Wałęsy, jak dla każdego, życiorys jest rzeczą najważniejszą. On ma taką osobowość, że gdy ktoś tej sfery dotyka, używa argumentów bardzo mocnych. Nie dziwię mu się. Każdy by się wzburzył, gdyby czytał o sobie w gazecie takie rzeczy, jak on. A dla środowisk przeciwnych lustracji Lech Wałęsa jest osobą doskonałą do tego, by się do niego przyłączyć. Dlatego podsycają ten jego gniew.
[b]Kto?[/b]
Ci, którzy od początku w różny sposób deklarowali się jako przeciwnicy lustracji. Nie widzę powodu do takiego nagłośnienia pracy magisterskiej jakiegoś studenta, absolutnie nieważnej dla debaty historycznej i plotkarskiej książeczki, oraz podłączania jej pod IPN. Związek tych dwóch spraw był żaden. Walczyliśmy z prewencyjną cenzurą, choć ludzie piszą różne bzdury. Właściwą odpowiedzią na taką „twórczość” powinno być jej kompletne zlekceważenie, również przez media. A tymczasem ją nagłośniono, chyba nie bezcelowo? Przecież ten młody historyk sam się nie nagłośnił. Wałęsę do tego wykorzystano. To był element walki o zgodę opinii publicznej na zmianę IPN.
[b]Nawet Aleksander Kwaśniewski uznał, że ma prawo nazywać IPN Instytutem Kłamstwa Narodowego.[/b]
Kwaśniewski broni siebie, podważając wiarygodność IPN.
[b]Prezes Janusz Kurtyka dobrze zrobił, że odpowiedział Kwaśniewskiemu groźbą publikacji jego akt i przypominając, że był funkcjonariuszem komunistycznym?[/b]
Kurtyka nic nowego nie powiedział. Oczywiście, można prezesowi IPN zadać pytanie: czy dla dobra swej instytucji warto wchodzić w ostry konflikt polityczny, nawet gdy się uważa, że ma się rację? Może czasem warto zaciskać zęby i nie mieć problemów z docieraniem z prawdą o PRL do mediów i szkół? Zajmowanie się tymi, którzy są jeszcze aktywni w życiu publicznym, powoduje postrzeganie tej instytucji przez pryzmat toczonej wojny, a nie jej organicznej pracy. Przecież IPN nie musiał firmować książki Cenckiewicza i Gontarczyka o Wałęsie.
[b]Ma przemilczać drażliwe sprawy?[/b]
Nie. O Wałęsie można pisać, również krytycznie, ale czy akurat za pieniądze IPN? Instytut nie działa w próżni politycznej i źle by było, gdyby poległ w tej walce, bo jego misja jest niezwykle ważna. Prezes wybrał drogę „bezkompromisowca”, lecz czy zawsze warto iść na barykady po to, żeby chwalebnie zginąć, ciągnąć za sobą instytucję?