To już czwarta płyta Indios Bravos. Ale czy na pewno? Wątpliwości ma sam lider zespołu, przed laty związany z grupą Hey Piotr Banach.
Sugeruje on, że album ten jest trzecim krążkiem – pierwsza była solowa produkcja sygnowana jako Banach & Indios Bravos.
Do dorobku fonograficznego grupy można podejść jeszcze radykalniej i płytę „Indios Bravos” potraktować jako debiut. Dlaczego?
Otóż – wszystkie dotychczasowe krążki: „Part one”, „Mental Revolution” i „Peace!” nagrywał duet Piotrów: Banacha i Gutkowskiego w domowym studiu tego pierwszego. Teraz po raz pierwszy weszli do studia z całym zespołem złożonym ze szczecińskich muzyków, znanych dotychczas głównie z żywiołowych tras koncertowych. Podczas nich zawsze płynnie przechodzili z wibrującego reggae definiującego ich najgłośniejszą płytę „Mental Revolution” przez niezmiennie inspirujący Banacha rock lat 60., po klimaty bluesowe, w kierunku których nieoczekiwanie popłynęli na albumie „Peace!”.
Kursu tego nie zmienili na nowym wydawnictwie. Zarejestrowanym w studiu radiowym S4 w sposób archaiczny, ale genialny w swej prostocie – bo skoro Indios Bravos jest koncertowym gigantem, nagrana na żywo (ale w studiu) płyta musi mieć także swoją energię.