Ostatni raz zjazd Fatahu odbył się w 1989 roku w Tunisie pod przewodnictwem Jasera Arafata. Wczoraj do Betlejem na Zachodni Brzeg Jordanu zjechało 2,2 tysiąca działaczy najważniejszej palestyńskiej organizacji. Kontroluje ona większość terytorium Autonomii Palestyńskiej (jedynie niewielka Strefa Gazy znajduje się w rękach Hamasu) oraz prowadzi negocjacje pokojowe z Żydami.
Uznawany za organizację umiarkowaną Fatah nigdy nie wyrzekł się agresywnej retoryki i nie uznał istnienia żydowskiego państwa. W swoim statucie wciąż mówi o jego zniszczeniu. Część obserwatorów przewidywała, że zjazd w Betlejem będzie okazją do zmiany stanowiska.
Prezydent Abbas, który stoi na czele organizacji, szybko jednak rozwiał te nadzieje. – Zależy nam na porozumieniu pokojowym, ale zachowujemy prawo do zbrojnego oporu – powiedział, otwierając obrady. Na sali umieszczono wielkie zdjęcie chłopca z pistoletem maszynowym. Jak mówili w kuluarach przedstawiciele ruchu, zmiana stanowiska mogłaby narazić Fatah na utratę poparcia palestyńskiej ulicy, która jest nastawiona wyjątkowo antyizraelsko.
Trzydniowy zjazd jest przede wszystkim wydarzeniem robionym z myślą o polityce wewnętrznej. Jego celem ma być „konsolidacja” ruchu Fatah i „nadanie mu nowej dynamiki”. W ostatnich latach organizacja bardzo straciła bowiem na popularności. Spory wpływ miało na to prowadzenie negocjacji z Izraelczykami oraz wzrost wpływów radykalnego islamu na całym Bliskim Wschodzie.
Duża część wyborców odwróciła się od „idącego na ustępstwa” świeckiego Fatahu na rzecz radykalnego, islamskiego Hamasu. Według ekspertów to, co najbardziej zaszkodziło Fatahowi, to jednak korupcja jego działaczy. W sytuacji gdy większość Palestyńczyków żyje bardzo skromnie, bogactwo związanych z partią urzędników bardzo rzuca się w oczy.