[b]Rz: Jest pan specjalnym wysłannikiem Izraela na dzisiejszy pogrzeb Marka Edelmana. Dlaczego państwo żydowskie przypomniało sobie o Edelmanie dopiero po jego śmierci?[/b]
[b]Mosze Arens:[/b] Bez przesady, w Izraelu żyli i nadal żyją ludzie, którzy wraz z nim walczyli podczas powstania w getcie warszawskim w 1943 roku. Weterani ci utrzymywali z nim kontakt do końca i uważali go za towarzysza broni. Woleliby pewnie, żeby po wojnie – tak jak oni – przyjechał do Izraela, ale szanowali jego decyzję o pozostaniu w Polsce.
[b]Mówi pan o znajomych Marka Edelmana. Ale co z władzami? Co z instytutem Yad Vashem? Dlaczego nie zapraszano go do Izraela, dlaczego nie urządzano spotkań Edelmana z młodzieżą?[/b]
Nie mogę wypowiadać się w imieniu innych rządów, ale obecny gabinet premiera Beniamina Netanjahu – który reprezentuję dziś w Warszawie – uważa Marka Edelmana za wielkiego bohatera narodu żydowskiego. Nastawienie do tej postaci w Izraelu się zmienia. Jestem przekonany, że Marek Edelman znajdzie swoje miejsce w panteonie naszych bohaterów. Czyli tam, gdzie jest jego miejsce.
[b]A jakie było nastawienie wobec Marka Edelmana dotychczas?[/b]