Napieralski – czarny koń kampanii?

Kandydat SLD miał utonąć, a jednak pływa, i to z niezłym wynikiem 11 proc. poparcia. Jak mu się to udało?

Aktualizacja: 12.06.2010 03:08 Publikacja: 12.06.2010 02:45

Napieralski – czarny koń kampanii?

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Grzegorz Napieralski, zastępczy kandydat SLD na prezydenta, prowadzi jedną z najbardziej wydajnych kampanii. I to mimo że wpływowa część jego partii od początku kwestionowała jego kandydaturę.

[srodtytul]Wewnętrzny opór[/srodtytul]

O ambicji Napieralskiego, aby wystartować w wyborach prezydenckich, mówiło się już jesienią zeszłego roku, gdy Sojusz debatował, kogo wystawić. Bezapelacyjnie wygrał Jerzy Szmajdziński, polityk – w odróżnieniu od Napieralskiego – dobrze znany opinii publicznej. W rezerwie była też równie popularna Jolanta Szymanek-Deresz. Oboje zginęli w katastrofie smoleńskiej.

– Minutę po katastrofie Grzegorz pomyślał, że to on musi teraz startować – mówi ważny, lecz nieprzychylny Napieralskiemu, polityk SLD.

Ale dosłownie „minutę po katastrofie” Napieralski nie mógł tak pomyśleć. Spał wówczas w hotelu w Waszyngtonie. – Miałem wyłączoną komórkę. Koło trzeciej nad ranem na hotelowy telefon zadzwoniła pani z Departamentu Stanu i powiedziała, że w katastrofie zginęła połowa polskiego rządu – opowiada.

Następnego dnia Napieralski był już w Warszawie. Zwołał zarząd partii, ale – jak zapewnia – nie po to, by decydować o wystawieniu kandydata, lecz by podjąć decyzje w sprawie pogrzebów, pomocy rodzinom.

– Nieprawda, że od razu chciał. Były wahania, czy powinien. Ale gdy Ryszard Kalisz zaczął sobie robić lans już trzy dni po tragedii, gdy pojawił się Marek Siwiec, który też chciał, to co mieliśmy robić? – mówi osoba z otoczenia lidera SLD. – Nie muszę robić sobie lansu, bo mam bardzo dużą rozpoznawalność. Raz tylko, zanim Napieralski ogłosił decyzję o starcie, powiedziałem, że się nie uchylę. Ale gdy się zdecydował, sam mu powiedziałem: startuj – odpowiada Kalisz. To jego jedyna wypowiedź o kandydacie. Więcej nie chce mówić, co nie dziwi, gdyż jest zaliczany do wewnętrznej opozycji w Sojuszu.

Podobnie zresztą postępuje główny rywal Napieralskiego, poprzedni szef Sojuszu Wojciech Olejniczak. – Ja teraz zajmuję się 850 poprawkami do raportu o zmianie wspólnej polityki rolnej – ucina obecny eurodeputowany.

[srodtytul]Od drwin do rozpoznawalności[/srodtytul]

Dla Napieralskiego nie tylko wewnętrzny opór jest przeszkodą w kampanii. Startował z poparciem bliskim zera, co znaczyło, że nie chce na niego głosować nawet najwierniejszy elektorat SLD. Miał też znikomą rozpoznawalność.

Jego pierwsze wyborcze wystąpienia były wyśmiewane. Występ w mundurze strażackim na powodzi, rozdawanie o 5.30 rano jabłek i kanapek dla robotników idących do pracy, wyjazd na spotkanie do Londynu w tym samym czasie co Bronisław Komorowski – gdzie na kandydata PO czekało kilkaset osób, a na Napieralskiego zaledwie kilkadziesiąt.

Pomysły na kampanię miały popkulturowy charakter. Dwie piosenki – hiphopową i w rytmie pop – także wykpiono. Ale były częstszym tematem w mediach niż tradycyjne spoty głównych kandydatów. Billboardy w rodzinnym Szczecinie z napisami „tu jeździłem na rowerze”, „tu chodziłem do podstawówki” też zostały zauważone w całej Polsce, choć i z nich drwiono.

Sztab Napieralskiego trafnie zdiagnozował główny problem kandydata – czyli to, że rozpoznawała go mniejszość Polaków. Stąd np. spot, w którym Napieralski przemawia całe cztery minuty. Nie ma żadnego innego zdjęcia poza jego twarzą – tak aby każdy mógł ją zapamiętać.

– Ostatnio jego rozpoznawalność przekroczyła 70 proc. To dwukrotny wzrost od początku kampanii – cieszy się rzecznik Klubu SLD Tomasz Kalita. – Chcemy też podziękować Komorowskiemu za powołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Dzięki niej nasz kandydat mógł zabłysnąć.

Szczególnie, gdy ostentacyjnie wyszedł z posiedzenia, gdzie odtworzono zapisy z czarnych skrzynek Tu-154. Napieralski był tam bardzo proszony, aby jednak został. – Donald Tusk chciał mu dać nagrania na pendrivie, byle tylko nie wychodził – opowiada jeden z posłów Sojuszu.

Wtedy też nastąpił przełom w sondażach. Napieralski w połowie maja miał zaledwie 3 proc. poparcia, tydzień później skoczyło do 7 proc., a w ostatnim badaniu GfK Polonia dla „Rz” – aż do 11 proc.

[srodtytul]Biegły w układankach[/srodtytul]

Sztab Napieralskiego jest jednym z najbardziej sprawnych i komunikatywnych w tej kampanii. Kieruje nim Marek Wikiński, oprócz niego są tam Kalita, Katarzyna Piekarska, i młodzi posłowie SLD: Krzysztof Matyjaszczyk oraz Tomasz Kamiński. Kampanię wspiera bardzo popularny dzięki komisji hazardowej Bartosz Arłukowicz: – Lewica musi zdobyć jak najlepszy wynik. Każdy powinien o to walczyć – mówi „Rz”.

Pod tą deklaracją oficjalnie podpisze się każda osoba ze środowiska SLD. W rzeczywistości z zaangażowaniem bywa różnie. – Grzegorza mocno wspierają byli premierzy Leszek Miller i Józef Oleksy. Aleksander Kwaśniewski robi to, o co się go poprosi. Na Kalisza nikt nie liczył, za to Olejniczak całkowicie zawiódł – mówi osoba z otoczenia kandydata. Największe pretensje do europosła były za słowa, że Napieralski zostanie rozliczony przez partię, jeśli uzyska słaby wynik.

Momentem kryzysowym było wskazanie przez Komorowskiego kandydata na szefa NBP. Wydawało się, że sprawa Marka Belki doprowadzi do rozłamu w Klubie Lewica i zachwieje pozycją Napieralskiego. Ale nie odniósł strat. Komorowski dwa razy musiał go prosić o spotkanie w sprawie poparcia Belki, a klub po wahaniach zagłosował za nowym szefem NBP. – Grzegorz świetnie korzysta z dźwigni, jaką są wybory prezydenckie, do wywindowania swojej osoby – uważają zarówno jego zwolennicy, jak i przeciwnicy z SLD.

Pytani o wady kandydata mówią, że jest apodyktyczny, nie chce się uczyć od mądrzejszych, nie pogłębia wiedzy. W czasie rozmów o obsadzie NBP nazwisko Jerzego Pruskiego przekręcił na Prusak, a nazwiska Marii Pasło-Wiśniewskiej nie zapamiętał.

A zalety? Biegłość w personalnych i wewnątrzpartyjnych układankach. I nieustająca wola walki. Oraz to, że chyba jednak czegoś zaczął się uczyć w czasie kampanii. Np. dużo lepiej przemawia. Po pogrzebie Jerzego Szmajdzińskiego miał go za to chwalić Aleksander Kwaśniewski.

– Nasz kandydat przegonił dwukrotnego premiera Pawlaka i dwukrotnego ministra Olechowskiego – chwali Kalita. Jego zdaniem po wyborach będzie w polskiej polityce tylko czterech, pięciu liczących się liderów, w tym Napieralski. Na równi z Tuskiem, Kaczyńskim, Komorowskim.

Grzegorz Napieralski, zastępczy kandydat SLD na prezydenta, prowadzi jedną z najbardziej wydajnych kampanii. I to mimo że wpływowa część jego partii od początku kwestionowała jego kandydaturę.

[srodtytul]Wewnętrzny opór[/srodtytul]

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!