Reklama

Bo Rosjanie nie wiedzieli

8 kwietnia lotnisko Siewiernyj nie miało wszystkich danych o prezydenckim samolocie. Mogło w ostatniej chwili otrzymać informacje o lądowaniu delegacji

Publikacja: 31.07.2010 04:57

W katastrofie prezydenckiego samolotu zginęło 96 osób

W katastrofie prezydenckiego samolotu zginęło 96 osób

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

„Rz” dotarła do e-maili wysyłanych przez urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych między 8 a 9 kwietnia w sprawie planowanego na 10 kwietnia lotu prezydenckiego Tu-154 do Smoleńska. Wynika z nich, że lotnisko Siewiernyj mogło dopiero w ostatniej chwili otrzymać informacje dotyczące lądowania polskiej delegacji.

 

 

 

 

Reklama
Reklama

„Lotnisko w Smoleńsku nic nie wie o zgodzie na lądowanie samolotu z prezydentem. Będę wdzięczny za przekazanie e-mailem numeru zgody na przelot i lądowanie” – alarmował po południu 8 kwietnia Dariusz Górczyński, naczelnik wydziału MSZ odpowiedzialnego za sprawy rosyjskie, Jerzego Bahra, polskiego ambasadora w Moskwie.

Na tę wiadomość zareagował po godz. 18 następnego dnia wiceszef MSZ Andrzej Kremer (zginął w katastrofie): „Zwracam uwagę, że kwestia lądowania samolotu/samolotów jest fundamentalna. Proszę o pilne wyjaśnienie wszystkich szczegółów związanych z dojazdem delegacji i innych szczegółów organizacyjnych”.

Piotr Paszkowski, rzecznik MSZ, w piśmie do „Rz” potwierdził, że resort wiedział, iż 8 kwietnia lotnisko Siewiernyj nie miało jeszcze wszystkich danych związanych z przylotem prezydenckiego samolotu. Chodziło o numer zgody na lądowanie i przelot.

Informację o tym Górczyński, który z ramienia ministerstwa nadzorował pod względem merytoryczno-organizacyjnym obsługę wizyt w Katyniu prezydenta (10 kwietnia) i premiera (7 kwietnia), otrzymał od przedstawicieli strony rosyjskiej odpowiedzialnych za bezpieczeństwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Do zadań Górczyńskiego należało m.in. utrzymywane stałego kontaktu z centralą resortu, przedstawicielami Kancelarii Premiera i Prezydenta oraz Dowództwa Garnizonu Warszawskiego. Dlatego natychmiast zaalarmował ambasadora. Paszkowski podkreśla, że urzędnik kierował się przy tym praktyką przekazywania wszelkich istotnych informacji mogących mieć wpływ na bezpieczeństwo delegacji i sprawny przebieg wizyty.

Rzecznik MSZ zapewnia, że sprawa została wyjaśniona, a brak uzupełniony.

Reklama
Reklama

 

 

Nieoficjalnie jeden z wysokich rangą urzędników MSZ przyznaje, że brak numeru zgody na lądowanie i przelot był niedopatrzeniem ze strony rosyjskiej.

Według Dariusza Szpinety, pilota instruktora, brak takiego numeru to poważne przeoczenie. – Na pewno spowodowałby niewpuszczenie prezydenckiego samolotu na lotnisko – mówi „Rz”. – Zdarzało się, że lotniska, np. w Berlinie, nie wpuszczały lub kazały płacić kary za brak numerów takich pozwoleń.

– Widać, że w sprawie pojawia się coraz więcej niejasności – komentuje Witold Waszczykowski, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Z ustaleń „Rz” wynika, że e-maile z MSZ znajdują się w materiałach Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wyjaśniającej okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem.

Reklama
Reklama

 

 

MSZ poinformowało stronę rosyjską o szczegółach wizyty prezydenckiej delegacji w Katyniu, w tym o dokładnej dacie przylotu, 22 marca 2010 r.

O lądowaniu samolotu z prezydentem i 95 innymi osobami na pokładzie na lotnisku wojskowym w Smoleńsku polska grupa przygotowawcza rozmawiała z Rosjanami podczas wizyty w Moskwie 25 marca.

„Strona rosyjska zapewniła wówczas, że zarówno 7, jak i 10 kwietnia 2010 r. lotnisko wojskowe w Smoleńsku będzie przygotowane na przyjęcie polskich samolotów” – podkreśla Paszkowski.

Reklama
Reklama

 

 

Prokurator generalny Andrzej Seremet nie wykluczył, że zarzuty niedopełnienia obowiązków otrzymają osoby organizujące wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Kto dokładnie? Nie wiadomo. Szczegółowe informacje na ten temat Seremet ma przedstawić w najbliższą środę na posiedzeniu Sejmowej Komisji Sprawiedliwości. Pełnomocnicy rodzin ofiar, które zginęły w katastrofie, już kilka tygodni po tragedii wskazywali na liczne zaniedbania ze strony Biura Ochrony Rządu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Obrony Narodowej. – Chodzi m.in. o przygotowanie pilotów Tu-154, brak informacji o warunkach meteorologicznych i mgle nad lotniskiem Siewiernyj, wyposażenie pilotów w nieaktualne karty podejścia – mówił „Rz” mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik kilku rodzin ofiar. Przedstawiciele prokuratury wojskowej podkreślali jednak, że na razie na stawianie zarzutów jest za wcześnie.

pn

 

Reklama
Reklama
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Reklama
Reklama