Tylko wybuch w elektrowni atomowej w Czarnobylu został tak sklasyfikowany. Wcześniej Japonia deklarowała, że awaria w Fukushimie odpowiada stopniowi 5 - podobnie jak częściowe stopienie się rdzenia reaktora w amerykańskiej elektrowni jądrowej Three Mile Island w 1979 roku.
Rządowa Komisja Bezpieczeństwa Nuklearnego oceniła, że emisja substancji promieniotwórczych z reaktorów Fukushimy miała maksymalne natężenie 10 tys. terabekereli na godzinę, w jednym przypadku przez kilka godzin, co oznacza duży wypadek w Międzynarodowej Skali Wydarzeń Nuklearnych i Radiologicznych (INES). Skala ta, opracowana przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA), ma siedem stopni - od najniższego 1 do najwyższego 7.
Sytuacja może się jeszcze pogorszyć. - Radioaktywnej emisji nie udało się całkowicie zahamować i niepokoimy się, że w końcu może być większa niż w Czarnobylu - stwierdził przedstawiciel TEPCO, operatora elektrowni.
W elektrowni doszło też do kolejnego pożaru. Zauważył go pracownik firmy w budynku położonym w pobliżu reaktora nr. 4. Został on szybko ugaszony. W pobliżu uszkodzonych reaktorów doszło również do kolejnego trzęsienia ziemi o sile 6,3 w skali Richtera. Pracownicy elektrowni na wszelki wypadek zostali ewakuowani, ale jak zapewnia TEPCO do nowych uszkodzeń nie doszło.
Początkiem problemów w japońskiej elektrowni atomowej było trzęsienie ziemi z 11 marca tego roku. Doprowadziło ono do wyłączenia systemu chłodzenia reaktorów i w rezultacie do poważnego skażenia radioaktywnego.