W nowym Sejmie największy klub utworzy PO, która zdobyła aż 206 mandatów. O trzy mniej, niż miała w 2007 r. – To kapitalny wynik, który sprawia, że Platforma wraz z PSL (28 mandatów – red.) ma większość i nie musi się oglądać na dodatkowych koalicjantów – komentuje dr Wojciech Jabłoński, politolog z UW. – Może dowolnie rozgrywać inne ugrupowania. Jej pozycja jest dość komfortowa.
Główna partia opozycyjna, PiS, będzie miała 158 posłów, o ośmiu mniej, niż wprowadziła do Sejmu cztery lata temu. – To spore rozczarowanie, biorąc pod uwagę, jakie w PiS były oczekiwania – uważa dr Norbert Maliszewski, ekspert w dziedzinie marketingu politycznego z UW.
Wielki wygrany wyborów, Ruch Palikota, wprowadził do Sejmu 40 posłów. Oprócz samego lidera partii, który był wcześniej posłem PO, w parlamencie znalazło się liczne grono debiutantów, m.in. transseksualistka Anna Grodzka, były ksiądz i wydawca antyklerykalnego pisma „Fakty i Mity" Roman Kotliński, były szef Kampanii przeciw Homofobii Robert Biedroń oraz sąsiadka Palikota Zofia Popiołek. – Taki skład osobowy sprawia, że możemy się spodziewać różnych kontrowersyjnych inicjatyw. Będzie się działo – twierdzi dr Jabłoński.
Największym przegranym wyborów jest SLD, który w nowym Sejmie będzie miał o połowę mniej liczny klub niż na początku poprzedniej kadencji – zaledwie 27 posłów.
Klęskę poniósł także sam lider Sojuszu Grzegorz Napieralski. O niemal pięć długości przegrał w bezpośrednim pojedynku jedynek w Szczecinie ze swoim niedawnym kolegą z partii, a teraz posłem PO Bartoszem Arłukowiczem. Uzyskał 24 tys. głosów, podczas gdy rywal pobił rekord w okręgu – 102 tys. głosów.