Z drugiej strony: świątynia, którą budowały i podziwiały dziesiątki pokoleń, płonie tak, jak płonęły najważniejsze dzieła przed wiekami - żywiołowo. Pożar uczy pokory także dziś. Strażacy mają samochody, supersprzęt i superkombinezony, mają wiedzę i komputery. Ale po kilkudziesięciu minutach od pierwszego zauważonego płomienia ogień trawi już dach katedry Notre Dame i pada iglica.
Czytaj relację na żywo: Pożar katedry Notre Dame
Najnowocześniejsza technologia przydała się przede wszystkim do tego, by po całym świecie w błyskawicznym tempie rozprzestrzeniły się zdjęcia płonącej świątyni w centrum Paryża. A wraz z nimi refleksja - o sprawach, które nie zaprzątają zazwyczaj głowy użytkownikom mediów społecznościowych, choć może by i chcieli.
Raz mądra, raz głupia, raz naiwna refleksja o sacrum, o religii, o Kościele, wieczności, przemijaniu, kruchości.
Prawie każdy, niezależnie od poglądów, wiary czy niewiary, zatrzymuje wzrok na niezwykłych kadrach - z padającą iglicą lizaną przez piekielny ogień czy z uratowanym krzyżem i ołtarzem za mgiełką dymu i na tle zachowanych murów świątyni. Już może nie prawie każdy, ale znacząca mniejszość, przypomina sobie, że ten pożar wybuchł w Wielki Tydzień.