Niepełnosprawni reprezentanci Polski wygrywają ciężką walkę z własną chorobą. Wygląda na to, że przegrają z wewnętrznymi przepisami i brakiem empatii ze strony władz PLL LOT.
Na rozpoczynające się 29 sierpnia w Londynie Igrzyska Paraolimpijskie leci 101 polskich niepełnosprawnych zawodników i 45-osobowa kadra: trenerzy i osoby odpowiedzialne za opiekę medyczną.
Jak jednak ustaliła „Rz", część polskich niepełnosprawnych sportowców może mieć problem nie tylko z wystartowaniem w zawodach, ale nawet z normalnym funkcjonowaniem. Powód? Państwowy przewoźnik PLL LOT, który w najbliższą sobotę 25 sierpnia ma odpłatnie dwoma rejsowymi lotami przewieźć polską ekipę do Londynu, odmówił zabrania części wózków startowych, osobistych oraz sprzętu medycznego i rehabilitacyjnego.
LOT zgodził się przewieźć do Londynu tylko tę część sprzętu polskich sportowców, która zmieści się do luku bagażowego dwóch opłaconych przez Polski Komitet Paraolimpijski rejsów. Pozostałą część: około 50 paczek zawierających potrzebny niepełnosprawnym sportowcom sprzęt, LOT uznał za nadbagaż i odmówił dostarczenia do Londynu. PLL LOT powiedział też „nie" na propozycję, by nadbagaż dostarczyć kolejnym lotem rejsowym.
- Nie chcieliśmy niczego za darmo. Za nadbagaż płacimy i mamy zarezerwowane na to środki finansowe, tj. kilkadziesiąt tysięcy złotych - mówi „Rz" Robert Szaj, wiceprezes PKPOL.