Naczelna Prokuratura Wojskowa opublikowała komunikat, w którym wyszczególnia tezy, które przyjęła w tej sprawie.
Naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak powiedział wczoraj, że "niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu (TNT)".
W dzisiejszym komunikacie prokuratury czytamy, że biegli "nie stwierdzili na wraku samolotu Tu 154 M 101 trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego". Zdaniem śledczych detektory przez nich użyte nie "są wystarczające do potwierdzenia bądź wykluczenia takiej okoliczności". Urządzenia miały pomóc w wyselekcjonowaniu próbek do badań laboratoryjnych.
"Pojawienie się na wyświetlaczu użytego urządzenia napisu TNT nie jest tożsame z wykryciem trotylu" - przekonuje NPW.
Śledczy wyjaśniają też, dlaczego biegli potrzebują kilku miesięcy na opracowanie ekspertyzy. "Należy przebadać ponad 250 próbek, a biegli szacują czas badania jednej próbki od kilku do kilkudziesięciu godzin" - oświadczyli prokuratorzy.