Rz: Chorwaci, wchodzący 1 lipca do Unii, nie chcą dwujęzycznych napisów w mieście Vukovar, które jest zamieszkane częściowo przez Serbów. Tymczasem Serbowie już dawno wprowadzili podobne zasady u siebie, u nich też wymusiła to Bruksela?
Radosław Zenderowski:
W Serbii niewiele to miało wspólnego z kwestią kandydowania do Unii. Dotyczy to głównie Wojwodiny, czyli regionu najbardziej zróżnicowanego etnicznie, zamieszkiwanego przez blisko 30 narodowości. Tam często można spotkać napisy nawet w trzech językach.
30 narodowości?
W wyniku tureckiej kolonizacji Wojwodina była spustoszona, więc po pokoju karłowickim Austria musiała te ziemie jakoś zaludnić. Polityka Wiednia polegała na upychaniu jak największej liczby narodowości w jednym miejscu, co było niegłupim pomysłem, bo skutkowało brakiem konfliktów. Tam gdzie mamy dwie lub trzy narodowości, występują między nimi problemy, tam gdzie jest ich kilkanaście, a nawet 30, nie tworzą się żadne proste podziały i fronty: jedni przeciw drugim.