Najwięcej uwagi komentatorzy i media poświęcają konfliktom w Kurii Rzymskiej, których emanacją były niedyskrecje Vatileaks. Wielkie emocje budzi tajny raport komisji kardynalskiej (Julian Herranz, Jozef Tomko, Salvatore De Giorgi) powołanej w kwietniu ub. roku przez Benedykta XVI do dogłębnego zbadania afery. Obszerne dossier po 8 miesiącach przesłuchań i analiz wylądowało na papieskim biurku. Można śmiało założyć, że dokument jest w istocie szczegółowym raportem o stanie Kurii Rzymskiej napisanym w dodatku z wielkim znawstwem, bo kard. Herranz przepracował w Watykanie ćwierć wieku, a Tomko o 10 lat więcej. Na razie oprócz Benedykta XVI i autorów nikt nie wie, co jest w środku. Sensacyjne doniesienia włoskich mediów o tym, że komisja wykryła grasującą w Watykanie homoseksualną i złodziejską mafię, już zdementowano, niemniej jednak raport będzie miał pewien wpływ na konklawe, bo papież przed abdykacją upoważnił autorów, by w ogólnych zarysach zapoznali kardynałów z jego zawartością.
Linie podziału
Decyzją Benedykta XVI dokument zostanie w całości przekazany jego następcy, co może wpłynąć na nominacje kurialne nowego papieża, ale też pociągnąć za sobą reorganizację sekretariatu stanu. Wynika z tego, że dokument zawiera informacje bardzo istotne dla przyszłości Kościoła i jego nowej głowy. Inaczej wylądowałby w koszu.
W kontekście kurialnych intryg i konfliktów mówi się, że „kingmakerami” tego konklawe będą skonfliktowani ze sobą sekretarz stanu Jana Pawła II Angelo Sodano (85-letni dziekan Kolegium Kardynalskiego) i sekretarz stanu Benedykta XVI kard. Tarcisio Bertone, teraz na czas „sede vacante” jako kamerling sprawujący władzę w Watykanie. Pierwszy, choć z racji wieku kandydować nie może, posiada rzekomo ogromne wpływy wśród nominatów Karola Wojtyły, a drugi wśród mianowanych przez Josepha Ratzingera w sumie 67 elektorów.
Druga linia podziału ma przebiegać między kardynałami kurii (38 elektorów) a resztą. Konflikt ma polegać generalnie na tym, że kardynałowie diecezjalni domagają się więcej kolegialności w podejmowaniu decyzji w Kościele i sądzą, że Kuria Rzymska posiada zbyt wielki wpływ na rozwój wydarzeń (też na papieża), jest nadreprezentowana w Kolegium Kardynalskim i nasyła nuncjuszy nie w charakterze łączników ze Stolicą Apostolską, ale kontrolerów lokalnych episkopatów. Niedzielna włoska prasa doniosła, że w imię obrony interesów kurii topór wojenny postanowili zakopać Sodano i Bertone, by podczas konklawe kardynałowie kurii mówili jednym, bardzo silnym głosem.
Trzecia zaś ma dzielić według tych samych linii frontu kardynałów włoskich (49 w sumie, 28 elektorów, a w tym 19 kurialnych). W zeszłym tygodniu też donoszono o pakcie Sodano–Bertone, ale miało chodzić o to, by zablokować kandydaturę abpa Mediolanu kard. Angelo Scoli, co prowadzi do kolejnej linii podziału: między włoskimi purpuratami a resztą, która wini właśnie Włochów za generowanie konfliktów w kurii i sekretariacie stanu
Zadania dla papieża
Giancarlo Svidercoschi, watykanista bardzo bliski Janowi Pawłowi II, podkreśla, że właśnie te konflikty uniemożliwiają włoskim kardynałom, narodowościowo grupy najliczniejszej, wyłonienie wspólnego kandydata. Dodaje przy tym, że może z wyjątkiem Scoli nie ma wśród włoskich purpuratów żadnej wybitnej postaci, na tyle silnej, by zdominować resztę.
Natomiast nieliczni, za to najwybitniejsi watykaniści (Marco Politi, Svidercoschi, John Allen, Marco Tosatti) sądzą, że w kontekście konklawe nie należy przeceniać znaczenia konfliktów między purpuratami i watykańskich afer. Zwracają uwagę, że wirtualny portret następcy Benedykta XVI powstanie dopiero podczas kongregacji generalnych, czyli rozpoczynających się dzisiaj spotkań wszystkich kardynałów. To tam ustalona zostanie hierarchia wyzwań, przed którymi stoi dziś Kościół, i na tej podstawie wykuta zostanie strategia na przyszłość.
Dopiero potem rozpoczną się poszukiwania kandydatów, którzy najlepiej nadają się do realizacji tak nakreślonego „programu”. Politi sądzi, że bardzo wysoko na liście priorytetów znajdzie się postępująca sekularyzacja Europy. Jeśli okaże się, że jest to sprawa najważniejsza, nowy papież siłą rzeczy będzie Europejczykiem (Scola, abp Wiednia Christoph Schoenborn, prymas Węgier Peter Erdo). Jeśli natomiast, jak chciałby Svidercoschi, purpuraci uznają, że należy przede wszystkim zdyscyplinować, odchudzić i zreformować Kurię Rzymską, a przy tym powołać papieża stamtąd, gdzie najmocniej bije serce Kościoła, papieżem powinien zostać ktoś z Ameryki Łacińskiej. Najczęściej padają nazwiska Pedro Scherera (abp São Paolo) i Argentyńczyka Leonardo Sandriego (szef kongregacji ds. Kościołów Wschodnich). Jeśli natomiast przeważy opinia, że Kościołowi w tej chwili najbardziej potrzebny jest „business manager” i symbol walki z pedofilią, największe szanse mają abp Nowego Jorku Timothy Dolan i abp Bostonu Sean O’Malley.
W świetle konklawe o takich problemach jak bioetyka, komunia dla rozwiedzionych, rola kobiet i świeckich w Kościele, nie mówiąc o celibacie księży, watykaniści praktycznie nie mówią nic poza tym, że następca Benedykta XVI będzie się musiał z nimi zmierzyć.