Biskupi greckokatoliccy wydali oświadczenie w sprawie rzezi wołyńskiej, które spotkało się z krytyką rzymskokatolickiego hierarchy Lwowa abp. Mieczysława Mokrzyckiego. Powiedział, że „Ukraińcy za mało biją się w swoje piersi”.
To prawda, że wydane przez nich oświadczenie nie potępia jednoznacznie ludobójstwa, jednak bardzo pozytywne jest to, że proponuje, aby pojednanie odbywało się w duchu chrześcijaństwa. A to zakłada potępienie zbrodni jako warunek przebaczenia. Nie potępiamy Ukraińców za rzeź wołyńską, gdyż nie stosujemy zasady odpowiedzialności zbiorowej. Oczekujemy jednoznacznego potępienia tej zbrodni i ideologii, która do niej doprowadziła. Najważniejsze, że proces pojednania został rozpoczęty.
Stara się to wykorzystywać nacjonalistyczna partia Swoboda, która gwałtownie reaguje na zapowiedź przyjęcia przez Sejm uchwały w sprawie Wołynia. Zapowiada, że w ramach odwetu chciałaby doprowadzić do uznania Armii Krajowej za organizację zbrodniczą. Na przeciwnym biegunie stoi popierająca prezydenta Wiktora Janukowycza Partia Regionów. Ostra sejmowa uchwała mogłaby zaostrzyć podziały polityczne na Ukrainie?
Nie chcę odnosić się do rywalizacji politycznej na Ukrainie, bo – jak już wspomniałem – dla mnie ważne jest odpolitycznienie tej rocznicy. Jednak nie ukrywam, że ważne jest, by kraj, który aspiruje do Unii Europejskiej, zrozumiał, że jednym z jej filarów jest tolerancja i przeciwstawienie się radykalizmowi. Nacjonalizm to nie patriotyzm i nie przybliży Ukrainy do UE.
W Parlamencie Europejskim zabiega pan o to, by jeszcze w tym roku Ukraina podpisała umowę stowarzyszeniową w UE. Polskie poparcie osłabnie, jeśli Ukraina nie poradzi sobie z pamięcią o zbrodni wołyńskiej?
Polska popiera członkostwo w UE niezależnie od stanowiska Ukrainy, dotyczącego rzezi wołyńskiej. Nasze poparcie jest bezwarunkowe i opiera się na wspieraniu rozwoju naszego regionu. Jestem jednak przekonany, że zbliżenie Ukrainy z UE zwiększy szanse na pojednanie.