Po kilkumiesięcznych pertraktacjach Ukraina podpisała w czwartek porozumienie surowcowe z USA. Dotyczy ono utworzenia amerykańsko-ukraińskiego inwestycyjnego funduszu odbudowy. Wygląda na to, że podpisano je pośpiesznie, by Donald Trump po fatalnych rozmowach z Wołodymyrem Zełenskim w Białym Domu mógł w końcu pochwalić się sukcesem w relacjach z Ukrainą. Zresztą ukraiński prezydent nie ukrywa, że tzw. umowa surowcowa była jednym z tematów poruszanych przez prezydenta USA podczas rozmowy w Watykanie.
Sukces Kijowa. Donald Trump już nie żąda zwrotu pieniędzy za dostarczoną pomoc
Z treści porozumienia wynika, że negocjatorom Kijowa udało się złagodzić początkowe żądania USA, których przyjęcie oznaczałoby de facto kolonizację Ukrainy. Za sukces Zełenskiego można uznać to, że porozumienie nie zobowiązuje Kijowa do spłaty długu w wysokości 350 mld dol., o którym wcześniej wielokrotnie wspominał amerykański przywódca. Zarządzany przez Ukrainę i USA fundusz (żadna ze stron nie ma większościowego pakietu) dotyczy 57 różnych złóż cennych surowców, w tym gazu, ropy i metali ziem rzadkich.
Czytaj więcej
Zaoczna polemika pomiędzy przywódcami USA i Ukrainy bardzo komplikuje proces negocjacyjny, wydłuż...
Państwo ukraińskie będzie musiało się podzielić 50 proc. zysków otrzymanych w ramach porozumień z inwestorami, którzy będą chcieli wydobywać te złoża nad Dnieprem. Najpierw jednak Ukraina musiałaby pozyskać takich inwestorów, którzy do dyspozycji mają listę innych bogatych w podobne złoża i nieprowadzących wojny państw. Poza tym proces (badania geologiczne, uzyskanie pozwoleń, budowa odpowiedniej infrastruktury) przygotowania do wydobycia i eksportu takich pierwiastków (np. litu) zajmuje 10–20 lat. Wszystko więc wskazuje na to, że – przynajmniej na tym etapie – nie chodzi o ukraińskie złoża metali ziem rzadkich.
Drugie dno umowy surowcowej Ukrainy z USA
Kluczem do zrozumienia sytuacji może być fakt, że umowa amerykańsko-ukraińska dopuszcza przekazanie Ukrainie kolejnych pakietów pomocy wojskowej. Ale nie za darmo. Kijów musiałby pokryć koszt takiej pomocy, przelewając odpowiednią sumę do wspólnego funduszu. Niejasne jest jednak to, czy Ukraińcy będą musieli płacić za dostarczaną obecnie pomoc, zatwierdzoną jeszcze przez poprzednią administrację Białego Domu. Odkąd rządzi Trump, w USA nie zapadły żadne decyzje dotyczące pomocy wojskowej dla Ukrainy.