O wątpliwościach wokół opinii napisaliśmy dwa tygodnie temu. W opracowaniu Służby Wywiadu Wojskowego porównano dwa zdjęcia satelitarne. Oba podpisano datą 5 kwietnia 2010 r., choć gołym okiem widać, że drugie z nich musiało powstać po katastrofie (m.in. dlatego, że leżał na nim urwany fragment skrzydła Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem). Czytaj więcej
Eksperci wywiadu tego nie zauważyli. Ewidentny błąd przegapiła również prokuratura. Błąd wyszedł jednak na jaw, gdy śledczy zdecydowali się ujawnić opracowanie. – Zarówno jedno, jak i drugie wykonano 5 kwietnia 2010 r. – poinformował nas kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, gdy po raz pierwszy zapytaliśmy o datę wykonania obu zdjęć.
Prokuratura obiecała sprawdzenie sprawy dopiero, gdy przedstawiliśmy jej argumenty eksperta od teledetekcji,czyli analizowania informacji z odległości przy użyciu m.in. zdjęć. Efektem tych działań są wyjaśniania SWW, które dziś opublikowała prokuratura.
"W opinii (...) pojawiła się oczywista pomyłka edytorska – dolna scena satelitarna zamieszczona na stronie drugiej została wykonana 12 kwietnia 2010 roku. Sytuacja ta nie ma żadnego wpływu na zawartość merytoryczną Opinii i wnioski z niej płynące" - zapewnia wywiad wojskowy.
Zapytaliśmy Naczelną Prokuraturę Wojskową o to, czy wywiad przekazał do akt śledztwa poprawioną opinię. Okazuje się, że nie. Opinia zawierająca "oczywistą pomyłkę redakcyjną" ma funkcjonować wraz z dzisiejszym wyjaśnieniem. - SWW przedstawiła korektę. Konieczność zamówienia drugiej opinii, istniałaby, gdyby wątpliwości wpływałyby na treść opinii i jej wniosków - tłumaczy "Rz" Maksjan.