Badanie na zlecenie TVP i TVN 24 było przeprowadzane w formie ankiet przed 845 losowo wybranymi lokalami wyborczymi. Wzięło w nim udział 85 tys. osób, które wcześniej oddały swój głos.
To drugi wieczór wyborczy z rzędu, kiedy tuż po zamknięciu lokali mieliśmy wynik, który niemal w całości pokrył się z danymi podanymi dzień później przez Państwową Komisję Wyborczą. Podobnie było podczas wyborów parlamentarnych w 2011 r., kiedy to TNS OBOP podał właściwą kolejność i liczbę partii, które przekraczają próg, a średni błąd oszacowania wyników poszczególnych partii wyniósł 0,2 proc.
W badaniu Ipsos średni błąd to 0,3 proc., ale w tym roku zadanie było trudniejsze. Dwie główne partie dzieliło 0,35 punktu procentowego, a w sondażu różnica była o 0,65 punktu wyższa.
Wybory pokazały, że rację miały te sondażownie, które stawiały na remis.
– Taka była średnia głównych sondaży, a ona jest zawsze najbliższa prawdy – przekonuje dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.