W dokumencie biskupi choć bardzo pozytywnie odnoszą się do kultywowania patriotyzmu i zachęcają do uprawiania polityki historycznej, równocześnie ostrzegają przed tym, by historia nie zamieniła się w pałkę, którą okłada się politycznych przeciwników.
„W świetle chrześcijańskiego szacunku dla godności człowieka, a także chrześcijańskiej wizji polityki, za nieuprawnione i niebezpieczne uznać należy nadużywanie i instrumentalizowanie pamięci historycznej w bieżącej konkurencji i rywalizacji politycznej. Tam bowiem, gdzie naturalny w polityce spór nasyca się zbyt pochopnie analogiami historycznymi, a argumenty historyczne zastępują racje ekonomiczne, prawne czy społeczne, tam oddala się, a czasem staje się niemożliwa do osiągnięcia, perspektywa godziwego i niezbędnego w społeczeństwie demokratycznym, politycznego kompromisu".
Historyczna legitymacja
Słowa biskupów są jednoznaczne. Spór w polityce demokratycznej jest czymś oczywistym. Ale – jak piszą w tym samym dokumencie – patriotycznym obowiązkiem jest obniżanie temperatury jego sporu. Bo debata powinna się odbywać na racje prawne, ekonomiczne i społeczne. Bo mimo sporu celem polityki jest pokój społeczny, jest osiąganie politycznego kompromisu. Dlatego też historia używana do tego, by wyłącznie budować mury nie zaś przerzucać pomosty pomiędzy zwaśnionymi obozami nie może być uznana za godziwe narzędzie polityczne.
Sęk w tym, że odniesienia historyczne są w polskiej polityce głównym narzędziem delegitymizowania przeciwników. Opozycja pod adresem PiS i Jarosława Kaczyńskiego nieustannie miota oskarżenia zawierające historyczne odniesienia. Porównania Jarosława Kaczyńskiego do Władysława Gomułki, a nawet Adolfa Hitlera stały się już codziennością. Im gorętszy spór, tym więcej odniesień historycznych – głównie do czasów PRL, ale też i do czasów nazistowskich Niemiec.
PiS nie tylko nie pozostaje w tej sprawie dłużny, ale też sam często stosuje odniesienia historyczne jako główne kryterium uzasadniające jego działanie. Dlaczego PiS chce zmienić Krajową Radę Sądownictwa? Bo KRS jest reliktem poprzedniego systemu. Dlaczego trzeba zmienić konstytucję? Bo obecną napisali komuniści. Dlaczego trzeba przejąć Trybunał Konstytucyjny? Bo bronią go, jak wyraził się sam prezes PiS „komuniści i złodzieje".