W cieniu koalicyjnych negocjacji najważniejszych stanowisk w państwie w poszczególnych partiach tworzą się nowe układy sił i wpływów. Zwłaszcza na lewicy, która wynik całej opozycji na tle własnego rezultatu może zaliczyć do doświadczeń słodko-gorzkich.
Włodzimierz Czarzasty, lider Nowej Lewicy, po wyborach w napięciu czekał na ogłoszenie wyniku. Udało się, w jego okręgu lista Nowej Lewicy dostała dwa mandaty i Czarzasty został posłem, mimo że o trzy długości wyprzedził go popularny radny startujący z ostatniego miejsca. Lider ogłosił zwycięstwo polegające przede wszystkim na tym, że NL będzie współrządzić. Nie dało się jednak ukryć, że wynik osiągnęła słaby, a mandatów ma mniej niż w poprzedniej kadencji. To negatywnie rzutuje na jej pozycję także w rządowych negocjacjach. A to, że bez NL rządu zrobić się nie da, jest pocieszeniem, ale nie powodem do radości.