Czy ktoś z państwa ma w sąsiedztwie klub dla swingersów? Tylko nie mówcie, że nie wiecie, co to jest! To takie miejsce, gdzie pary przychodzą uprawiać seks w nieoczekiwanych konfiguracjach. Zwykle z ludźmi, których nie znają. Zatem powtórzmy pytanie: czy ktoś ma w sąsiedztwie klub dla swingersów? Bo, powiedzmy, gdyby takie miejsce istniało, można by tam od czasu do czasu wpaść. Dzięki temu życie nabrałoby nowych barw. Gdyby, dajmy na to, państwo polskie systemowo wspierało takie kluby, nasza sytuacja demograficzna mogłaby się zmienić. Mamy ujemny przyrost naturalny! Ludzie najwyraźniej uprawiają za mało seksu. Albo uprawiają go z niewłaściwymi osobami. Coś trzeba robić! A tak, to co? Politycy zupełnie zaniedbali sytuację! Tylko jeden jedyny klub swingersów z Lublińca dostał wsparcie z KPO. No, powiedzmy sobie szczerze, wszyscy chętni się tam nie pomieszczą!