Warszawski Sąd Okręgowy na wniosek obrony zwrócił do IPN akt oskarżenia w sprawie autorów i wykonawców stanu wojennego. Sąd nakazał instytutowi przesłuchanie m.in. Michaiła Gorbaczowa, Margaret Thatcher, a także Helmuta Schmidta i Zbigniewa Brzezińskiego. Trudno zaaprobować tę decyzję sądu, który w warunkach niemal podręcznikowego przykładu nadużycia prawa zamiast przeciwstawić się temu zjawisku, aprobuje je (zwracał na to uwagę Marek Domagalski w „Rz” z 19 maja).
Dla porównania warto sięgnąć do orzecznictwa i jurysprudencji niemieckiej, gdzie tego rodzaju przypadki rozpatrywane są w zupełnie inny sposób.
Tam również nader często żąda się wzywania świadków zamieszkałych w mniej lub bardziej odległych państwach. Bywa, że tego rodzaju wnioski obrona składa w końcowej fazie procesu, podczas gdy wcześniej nie negowała określonych faktów. W jednej ze spraw trwające ponad dwa lata postępowanie sądowe było wielokrotnie przerywane wskutek licznych bezzasadnych wezwań świadków z Turcji i Grecji na wniosek oskarżonego. Dodatkowo zbliżał się termin przedawnienia.
Szczerość zachowania oskarżonego w takich sytuacjach jest zdaniem Federalnego Sądu Najwyższego (FSN) wątpliwa. Dlatego należy wypytywać oskarżonego i jego obrońcę na tę okoliczność, np. skąd posiadają wiedzę o danym świadku, zadawać pytania na okoliczność przydatności tego dowodu.
Milczenie oskarżonego w zakresie tych pytań przemawia za uznaniem istnienia zamiaru przewlekania postępowania i prowadzi do oddalenia tych wniosków na podstawie § 244 niemieckiego k. p. k. Odpowiednikiem tego przepisu jest art. 170 § 1 pkt 5 naszego k. p. k., który pozwala na oddalenie wniosku dowodowego, jeśli ten zmierza w sposób oczywisty do przedłużenia postępowania.