Wkrótce prezesi sądów apelacyjnych w całym kraju dostaną pismo, z którego dowiedzą się, jak postępować ze sprawami, w których pokrzywdzonymi są osoby małoletnie. W piątek jego treść zaakceptowała Rada do spraw Pokrzywdzonych Przestępstwem. Bieg pismu nada Ministerstwo Sprawiedliwości.
[srodtytul]Wątpliwy priorytet[/srodtytul]
Autorzy pomysłu liczą, że dzięki ich inicjatywie uda się przyspieszyć wiele procesów, w których małoletnie ofiary czekają na sprawiedliwość i wyrok dla sprawców ich tragedii. Choć idea jest słuszna (co do tego nikt nie ma wątpliwości), to nie wszyscy nasi rozmówcy ją popierają.
– Wszelkie inicjatywy polegające na przyspieszaniu określonych kategorii spraw uważam za niezbyt szczęśliwe, bo odbije się to niekorzystnie na czasie trwania innych procesów – mówi nam prof. Andrzej Gaberle z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W jego opinii taka specjalna procedura dla dziecięcych spraw może wprowadzić zamieszanie i chaos w sądach.
– Sędziowie mają przecież wyznaczane terminy spraw z kilkutygodniowym czy nawet kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Co mają zrobić, kiedy trafi do nich sprawa nieletniego? Odwołać te zaplanowane wcześniej? – pyta prof. Gaberle.