Takiego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie rozpatrujący sprawę kobiety wymeldowanej z mieszkania w centrum Lublina.
Prezydent wymeldował mieszkankę, po tym jak dowiedział się, że ta od dłuższego czasu zamieszkuje w Kanadzie, a do lokalu nawet nie zagląda sporadycznie. Rozstrzygnięcie to podtrzymał również wojewoda, który stwierdził, że gmina/prezydent ma prawo wydać decyzję w sprawie wymeldowania osoby, która opuściła miejsce pobytu stałego lub czasowego, trwającego ponad trzy miesiące i nie dopełniła obowiązku wymeldowania się - tak jak to miało miejsce w tym przypadku.
Wojewoda przyznał za prezydentem, że ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego wynika, iż kobieta nie zamieszkuje pod adresem zameldowania od czasu wyjazdu do Kanady, gdzie przebywa jako "permanent resident" (przebywa na stałe), co potwierdzili również świadkowie.
Zdaniem drugiej instancji skoro kobieta zamieszkuje na stałe w Kanadzie, to nie sposób stwierdzić, że może zamieszkiwać w tym samym czasie, w miejscu zameldowania. Wojewoda dodał, że nie zmienia tego faktu również deklaracja, iż kobieta ma wrócić do mieszkania w bliżej nieokreślonym czasie.
Sprawa szybko trafiła do lubelskiego sądu administracyjnego. W skardze emigrantka zarzuciła władzom samorządowym, że w ogóle nie dokonały oceny, czy jej cykliczne wyjazdy za granicę wyłącznie w celach zarobkowych mają charakter opuszczenia lokalu - kwalifikujący do jej wymeldowania. Na rozprawie kobieta wyjaśniała, że nigdy nie zamierzała zostać w Kanadzie na stałe, a do Polski wróci niezwłocznie po uzyskaniu świadczeń emerytalnych za granicą.