Takiego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny, który rozpatrzył sprawę „przeterminowanej" opłaty za skargę na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Kobieta starała się w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Łodzi o uchylenie odmowy wydania zezwolenia na lokalizację obiektu handlowego w pasie drogowym. Została wezwana do uzupełnienia braków fiskalnych skargi.
Przewodniczący wydziału WSA zażądał od niej uiszczenia wpisu sądowego od skargi w wysokości dwustu złotych. Wyznaczył na to siedem dni od daty doręczenia odpisu zarządzenia, grożąc odrzuceniem skargi. Jako, że do sądu opłata nie trafiła w terminie, WSA wydał postanowienie o odrzuceniu skargi.
Kobieta nie mogła zgodzić się z takim stanem rzeczy. Przecież według niej opłatę wniosła jej córka. Nie wiedziała jednak, że co prawda kobieta opłaciła pismo procesowe, jednak nastąpiło to już jeden dzień po terminie.
Do sądu skierowała wniosek o przywrócenie terminu do uzupełnienia braków fiskalnych skargi. Wskazała, że uchybienie siedmiodniowemu terminowi nastąpiło bez jej winy i z przyczyn od niej niezależnych. Dodała, iż z uwagi na swój wiek, poprosiła o dokonanie stosownej płatności swoją córkę. Zwróciła jej również uwagę, że wpis należy uiścić nie później jak w okresie siedmiu dni. O tym, że córka zapłaciła jeden dzień po terminie dowiedziała się dopiero z postanowienia sądu.