Naczelny Sąd Administracyjny odrzucił skargę eksperta z dziedziny budownictwa, który został zdyskwalifikowany jako potencjalny biegły. Powodem decyzji był – w ocenie prezesa sądu, z którym miałby on współpracować – język, jakim kandydat posłużył się wcześniej przy sporządzaniu opinii dla prokuratury. Sam zainteresowany argumentował, że jego wiedzy i dorobku nie można przekreślić przez jeden wypadek przy pracy, jednak decyzję tę podtrzymał minister sprawiedliwości.
Podobnie na sprawę spojrzał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, ale wyrok zaskarżył niedoszły biegły.
Czytaj więcej
Oczekiwanie na ekspertyzy wstrzymuje proces na długie miesiące.
Sprawa trafiła na wokandę NSA, ten uznał jednak, że interes społeczny i wymiaru sprawiedliwości zasadnie uznany został za ważniejszy niż ten indywidualny kandydata. I zaznaczył, że WSA prawidłowo wyjaśnił, dlaczego wcześniejszy incydent, czyli sporządzenie przez kandydata spornej opinii, nie daje rękojmi prawidłowego wykonywania przez niego funkcji.
NSA zwrócił też uwagę, że rozporządzenie w sprawie biegłych sądowych wymienia konkretne przesłanki, jakie muszą zostać przez nich spełnione. A zatem argument, jakoby incydent ten nie powinien przekreślać dorobku osoby, która ma niezbędne doświadczenie i kompetencje, jest nietrafiony.