Instytucje często uznają, że dane, o które się do nich zwracamy, nie są w rzeczywistości informacją publiczną, więc ich nie podają. Rzadko wprost odmawiają ich przekazania. Do poradnictwa prawnego Watchdoga w ubiegłym roku trafiło ponad 1000 nowych spraw. Jako przyczynę trudności w uzyskaniu informacji publicznej obywatele wiele razy wskazywali, że uznano ją za informację złożoną, a więc trudniejszą do uzyskania.
Na potrzeby raportu IPSOS przeprowadził badania obrazujące, że niecałe 4 proc. pytanych kiedykolwiek złożyło wniosek o informację publiczną do gminy lub miasta. 6,5 proc. zadało pytania innym instytucjom, a 9,5 proc. korzystało z BIP. Niewiele ponad 4 proc. uczestniczyło w sesji rady miasta lub gminy. Ponad połowa pytanych wiedziała co prawda, gdzie znaleźć informacje o remontach dróg w ich okolicy czy wydarzeniach kulturalnych, ale już niecałe 34 proc. wiedziało, gdzie zamieszczono dane o wynagrodzeniach lokalnych władz i urzędników.
Watchdog pochyla się też nad pracą dziennikarzy, którzy mają problemy z rzecznikami prasowymi. Często długo czekają na odpowiedzi na swoje pytania, zaś te udzielane bywają lakoniczne.
Zagrożeniem dla ich swobodnej działalności mogą być też SLAPP, czyli sprawy wytaczane, by tłumić krytykę. Sieć Obywatelska uważa, że ogólną sytuację poprawiłoby zatrudnienie urzędników, którzy zajęliby się sprawami jawnościowymi w danej instytucji publicznej.
Gromadzone i publikowane muszą być też dane o odpowiedziach na wnioski o udostępnienie informacji. Polska musi zacząć współpracować z instytucjami międzynarodowymi i włączyć się do dyskusji, w której obecnie aktywnie nie uczestniczy – apeluje raport.