Głośno o sprawie 16-letniej Marysi z Lubna w Zachodniopomorskiem, która chciała zarobić na szkolną wycieczkę sprzedając wiśnie zebrane własnoręcznie w sadzie dziadka, zrobiło się na początku września. Choć wiśnie były umieszczone w czystych skrzynkach, a nastolatka pakowała je klientom za pomocą jednorazowych rękawiczek, Inspekcja Sanitarna z Wałcza stwierdziła, że doszło do złamania przepisów sanitarnych. Nastolatka nie miała bowiem orzeczenia lekarskiego do celów sanitarno-epidemiologicznych. W efekcie sanepid ukarał mandatem w wysokości 100 zł ojca dziewczynki, ale ten mandatu nie przyjął.
Po tym, jak sprawa zyskała medialny rozgłos, Główny Inspektor Sanitarny wydał komunikat, w którym poinformował, że "podjęte przez kontrolerów środki nie były współmierne do przewinienia".
"Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Wałczu zawnioskuje w postępowaniu sądowym o zastosowanie łagodniejszego środka, jakim jest pouczenie. Zdecydowano także o oddelegowaniu do pełnienia innych obowiązków kontrolerów bezpośrednio uczestniczących w tej sprawie" - napisano na stronie GIS.
Jak informuje "Kurier Szczeciński" w piątek, 27 października Sąd Rejonowy w Wałczu oddalił wniosek o ukaranie ojca, argumentując to tym, że nie może zostać ukarany, gdyż nie prowadzi firmy i nie zatrudniał on Marysi jako sprzedawcy. Co więcej sąd szkodliwość czynu uznał za znikomą.
Orzeczenie jest nieprawomocne.