Podstawą roszczenia była ustawa z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.
Paweł Olszewski w 1942 r. wstąpił do Armii Krajowej. Przybrał pseudonim „Rataj”. W lipcu 1945 r. trafił do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW). Był dowódcą patrolu. Brał czynny udział w licznych akcjach zbrojnych. W 1949 roku został zatrzymany przez UB. - Trafił do aresztu Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim, gdzie był przesłuchiwany i prawdopodobnie torturowany. Zmarł po trzech dniach. Miał wówczas 48 lat. Najbliżsi do dziś nie wiedzą, gdzie został pochowany - pisze "Kurier Poranny".
Do dziś przeżyły cztery córki "Rataja". Reprezentowane przez organizację Ius Memoriae, domagały się od Skarbu Państwa w sumie 10 mln zł zadośćuczynienia za krzywdę oraz blisko 810 tys. zł odszkodowanie z tytułu utraty przyszłych zarobków i emerytury przez Pawła Olszewskiego.
Wyrok zapadł w piątek 6 maja. Sąd nie miał wątpliwości, że roszczenie jest słuszne. Sędzia Izabela Komarzewska uznała jednak, że odszkodowanie się nie należy, bowiem Paweł Olszewski przed zatrzymaniem przez dwa lata ukrywania się nie pracował (w czasie pobytu w więzieniu nie utracił więc zarobków), zaś wnioskowana kwota zadośćuczynienia jest wygórowana.
Tłumaczyła, że po śmierci represjonowanego, uprawnienie do rekompensaty przechodzą na małżonka, dzieci lub rodziców, ale są limitowane wysokością roszczeń, jaka przysługiwałaby samemu represjonowanemu, gdyby żył. Czyli nie może uwzględniać przeżyć i krzywd, jakich doznali bliscy z powodu utraty ojca - relacjonuje "Kurier Poranny".