Prawo do milczenia czy do kłamstwa

Ze względu na to, że bezkarność osób składających fałszywe zeznania może unicestwić podstawowy cel procesu karnego, przepisy taką bezkarność zapewniające powinny być interpretowane w sposób restrykcyjny – twierdzą Jacek Czabański, asystent w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości i Marcin Warchoł, doktorant na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

Aktualizacja: 29.02.2008 07:17 Publikacja: 29.02.2008 00:44

Prawo do milczenia czy do kłamstwa

Foto: Rzeczpospolita

Red

Czy osoba przesłuchiwana w charakterze świadka przez organa ścigania może bezkarnie kłamać, nawet gdy została pouczona o grożącej jej odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań? Ostatnie uchwały Sądu Najwyższego (z 26 kwietnia oraz 20 września 2007 r.) prowadzą do wniosku, że polskie sądy zaczną zezwalać na kłamstwa, jeśli tylko osoby, które tego kłamstwa się dopuszczają, będą uważały, że realizują w ten sposób swoje prawo do obrony przed potencjalnymi zarzutami. Takie stanowisko SN jest wbrew brzmieniu ustawy karnej, nie znajduje uzasadnienia ani w rozwiązaniach innych państw, ani w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a także nie ma uzasadnienia konstytucyjnego.

Rozważając kwestie prawa do obrony, należy przede wszystkim zauważyć, że prawo to jest ledwie prawem instrumentalnym. Podstawowym celem procesu karnego jest bowiem to, aby winny poniósł odpowiedzialność, natomiast osoba niewinna takiej odpowiedzialności nie poniosła. Konstytucyjne prawo do obrony jest prawem pomyślanym jako skuteczna realizacja podstawowego celu procesu karnego, a w szczególności zapobiegania skazaniu osób niewinnych, jak również prawidłowe ustalenie stopnia winy faktycznych sprawców przestępstw. Gwarancje procesowe w istocie stanowią środek względem celu procesu, jakim jest weryfikacja aktu oskarżenia, i nie mogą mieć nad nim przewagi. Powszechnie obecnie akceptuje się tezę, że prawo do obrony znajduje swoje granice (patrz np. art. 170 § 1 pkt 5 kodeksu postępowania karnego), a w ślad za rozwiązaniami z innych państw dyskutuje się wprowadzenie kolejnych ograniczeń.

W systemach kontynentalnych oskarżony ma prawo do milczenia, a kiedy decyduje się mówić, to wówczas jego wyjaśnienia nie są składane pod przysięgą.

Warto bliżej spojrzeć na rozwiązania niemieckie, gdyż polskie prawo karne pozostaje pod ich przemożnym wpływem. Otóż podnosi się tam, że interesy osób przesłuchiwanych w charakterze świadka są wystarczająco zabezpieczone przez możliwość uchylenia się od odpowiedzi na pytanie, jeśli mogłaby ona narazić jego lub osobę najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo. Dotyczy to również sytuacji, w której świadek jest zobowiązany do składania zeznań na okoliczności, które wobec niego uzasadniają zarzut popełnienia czynu będącego przedmiotem postępowania.

Nauka niemiecka zaznacza, że świadek nie powinien kłamać odnośnie tych okoliczności, na które rozciąga się prawo odmowy odpowiedzi na pytania. Jeśli zaś skłamie z obawy przed grożącym mu niebezpieczeństwem postawienia zarzutów, to sąd może co najwyżej złagodzić karę lub odstąpić od jej wymierzenia, ale w żadnym razie obawa taka nie powoduje wyłączenia bezprawności czynu.

Tak więc występujący w roli świadka „faktyczny podejrzany” musi składać zeznania, ponieważ grozi mu areszt wymuszający, i musi mówić prawdę, gdyż w przeciwnym wypadku grozi mu kara wskutek złożenia fałszywych zeznań.

Inaczej wygląda sytuacja w systemie anglosaskim, gdzie prawo do składania wyjaśnień jest traktowane jako przywilej oskarżonego, który nie musi, ale może z niego skorzystać. Wyjaśnienia oskarżonego składane są pod przysięgą i pod tym samym rygorem odpowiedzialności co zeznania świadków. W szczególności oskarżony może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych wyjaśnień.

W związku z powyższym rozwiązaniem – charakterystycznym dla prawa anglosaskiego – podnoszony jest czasem argument, że nie można stawiać ludzi w sytuacji okrutnego wyboru: albo będą zeznawać przeciwko sobie i zostaną skazani, albo będą kłamać i zostaną skazani za fałszywe zeznania, albo wreszcie będą milczeć, co będzie wskazywać na ich winę. Czy rzeczywiście niedopuszczalne jest stawianie ludzi przed takim wyborem, to rzecz bynajmniej niejednoznaczna. Zważywszy na to, że przed dylematem takim stawać mogą wyłącznie osoby faktycznie winne, sytuacja traci cechy tragiczności i staje się raczej jedną z konsekwencji popełnienia przestępstwa.

Europejska konwencja praw człowieka nie zawiera przepisu o zakazie dostarczania dowodów na swoją niekorzyść. W przełomowym orzeczeniu Funke przeciwko Francji (1993) Trybunał stwierdził jednak, że prawo do milczenia zawarte jest w prawie do rzetelnego procesu, o którym mowa w art. 6 ust. 1 konwencji. ETPC jest jednak daleki od tego, aby uznawać tę zasadę za absolutną. Przeciwnie, w wielu orzeczeniach uznawał liczne wyjątki.

W sprawie O’Halloran i Francis przeciwko Zjednoczonemu Królestwu (2007) Trybunał stwierdził, że ewentualne naruszenie zasady nemo se ipsum zależy od charakteru i stopnia przymuszenia użytego do zdobycia dowodów. W obu sprawach policja zarejestrowała fotograficznie przekroczenie prędkości przez samochód, a następnie zwróciła się do właściciela pojazdu o wskazanie, kto w chwili zarejestrowania wykroczenia kierował tym pojazdem. Odmowa udzielenia odpowiedzi skutkowała nałożeniem na właściciela grzywny takiej, jaka zostałaby nałożona na sprawcę. O’Halloran przyznał, że to on kierował pojazdem, ale zażądał wykluczenia tego przyznania z procesu, powołując się na prawo do nieobciążania siebie samego. Francis odmówił wskazania tożsamości kierowcy pojazdu w chwili wykroczenia i został ukarany grzywną. W obu przypadkach ETPC odmówił uznania, że doszło do naruszenia zasady nemo se ipsum.

Najwyraźniej kwestia odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań została zarysowana w sprawie van Vondel przeciwko Holandii (2006). Van Vondel stanął przed parlamentarną komisją śledczą, przed którą składał zeznania pod rygorem odpowiedzialności karnej. Prawo nie przewidywało możliwości odmowy odpowiedzi na pytanie, aczkolwiek stanowiło, że treść zeznań nie może być wykorzystana przeciwko składającemu, z wyjątkiem postępowania w sprawie składania fałszywych zeznań. Za składanie fałszywych zeznań van Vondel został skazany. W fakcie skazania za składanie fałszywych zeznań Trybunał nie dopatrzył się złamania konwencji. Trybunał stwierdził, że: „Być może wnioskodawca [van Vondel] kłamał, by zapobiec ujawnieniu postępowania, które – w jego ocenie – mogło mieć charakter przestępczy i prowadzić do wszczęcia postępowania karnego. Jednak prawo do milczenia i do niedostarczania dowodów przeciwko sobie nie może być rozumiane jako ogólna niekaralność działań podejmowanych z chęci uniknięcia odpowiedzialności”. Fakt, że uzyskane pod groźbą odpowiedzialności karnej zeznania nie mogłyby stanowić dowodu przeciwko danej osobie w sprawie o ujawnione w ten sposób przestępstwo, wystarczył Trybunałowi do uznania, że nie doszło do naruszenia konwencji.

W uzasadnieniu swojej uchwały Sąd Najwyższy powołuje się na orzeczenie ETPC w sprawie Serves przeciwko Francji (1997), w którym Trybunał miał uznać za „nielegalną próbę przesłuchania w charakterze świadka osoby, która z dotychczasowych działań organów może wnioskować, że złożone przez nią zeznania zostaną wykorzystane w przyszłości przeciwko niej samej”. Takiego stwierdzenia brakuje jednak w treści tego orzeczenia. Przeciwnie, w orzeczeniu tym ETPC stwierdził, że nieuprawniona była odmowa złożenia przyrzeczenia mówienia prawdy przez świadka, nawet w przypadku gdy świadek ten był faktycznym podejrzanym w sprawie i mógł się obawiać, że treść pytań będzie prowadzić do konieczności złożenia samoobciążających zeznań. Trybunał uznał za wystarczające prawo do uchylenia się od odpowiedzi na poszczególne pytania.

Problematyczne jest przyznawanie uprawnień do kłamstwa osobom, którym nie postawiono zarzutów ani nie postawiono ich w stan oskarżenia. Jeżeli źródłem uprawnienia do kłamstwa ma być fakt popełnienia przez daną osobę przestępstwa (a tak w swojej uchwale zdaje się sugerować SN), a nie formalna czynność przedstawienia jej zarzutu w postępowaniu karnym, to należy rozważyć obie sytuacje, tj. sytuację, w której osoba odpowiadająca za składanie fałszywych zeznań na podstawie art. 233 § 1 k. k. jest faktycznym sprawcą przestępstwa albo nie.

Jeżeli osoba taka nie jest faktycznym sprawcą przestępstwa, to bez wątpienia odpowiada na podstawie art. 233 § 1 kodeksu karnego, albowiem złożyła fałszywe zeznanie jako świadek. Jeżeli jednak osoba taka jest faktycznym sprawcą przestępstwa, to uznanie, że miała uprawnienie do kłamstwa, wiąże się niewątpliwie z uznaniem jej sprawstwa co do czynu, na okoliczność którego wcześniej zeznawała. Uznanie jej winy może wynikać zaś wyłącznie z prawomocnego orzeczenia sądu w tej kwestii, a to ze względu na normę art. 42 ust. 3 konstytucji (domniemanie niewinności). Brakuje więc podstaw do różnicowania pozycji faktycznych sprawców przestępstw od osób, które nie będąc faktycznymi sprawcami, składają fałszywe zeznania. Rozwiązanie proponowane przez Sąd Najwyższy prowadzi zaś nieuchronnie do złamania konstytucyjnej zasady domniemania niewinności.

Nie sposób także podzielić poglądu SN, że uprawnienie świadka – faktycznego sprawcy przestępstwa do uchylenia się od odpowiedzi na pytanie zawarte w art. 183 § 1 k.p.k. zawiera w sobie „wewnętrzną sprzeczność”, a to przez to, że fakt uchylenia się od odpowiedzi zwraca uwagę na okoliczności, których osoba zeznająca starałaby się nie wskazywać. Jak wskazywano wyżej, wybór pomiędzy odmową udzielenia odpowiedzi na pytanie a składaniem obciążających samego siebie zeznań nie może być poczytany za wybór naruszający konstytucyjne prawa i wolności. Jest oczywiste, że faktyczny sprawca przestępstwa wolałby uniknąć odpowiedzialności, jednakże ta jego chęć nie zasługuje na ochronę prawną.

Czy osoba przesłuchiwana w charakterze świadka przez organa ścigania może bezkarnie kłamać, nawet gdy została pouczona o grożącej jej odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań? Ostatnie uchwały Sądu Najwyższego (z 26 kwietnia oraz 20 września 2007 r.) prowadzą do wniosku, że polskie sądy zaczną zezwalać na kłamstwa, jeśli tylko osoby, które tego kłamstwa się dopuszczają, będą uważały, że realizują w ten sposób swoje prawo do obrony przed potencjalnymi zarzutami. Takie stanowisko SN jest wbrew brzmieniu ustawy karnej, nie znajduje uzasadnienia ani w rozwiązaniach innych państw, ani w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a także nie ma uzasadnienia konstytucyjnego.

Pozostało 92% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"