Mieszkający w centrach dużych miast łatwo mogą dorobić. Chętnych na zameldowanie w strefie płatnego parkowania nie brakuje. Zwłaszcza w Warszawie wolą zapłacić raz za fikcyjny meldunek niż w każdy dzień roboczy wrzucać do parkomatu co najmniej 25 zł, by spokojnie pracować, nie narażając się na mandaty. W cenie jest też meldunek w obwodach przygotowanych na przyjęcie sześciolatków podstawówek i dobrych gimnazjów.
Masowe przeprowadzki sześciolatków
Dyrektorzy szkół przyznają, że w związku z obniżeniem wieku szkolnego rodzice sześciolatków uważniej przyglądają się placówkom. Oprócz odległości od domu liczy się wyposażenie sal, opieka świetlicowa czy wyniki końcowych egzaminów. Wiele szkół organizuje spotkania, by pokazać rodzicom, jak przygotowały się na przyjęcie maluchów. Problem zaczyna się, gdy ta najbliżej domu nie spodoba się rodzicom.
Z tego powodu meldunku „za rekompensatą" poszukiwała pani Iza z Warszawy. „Chcę uratować sześciolatka (...). Dobrego Człowieka proszę o kontakt i podanie ulicy i numeru domu, bo nie wszystkie są w rejonie szkoły" – napisała na jednym z portali ogłoszeniowych.
– Choć ustawa o systemie oświaty mówi, że szkołą obwodową jest ta, w pobliżu której dziecko mieszka, dyrektorzy szkół otrzymują z urzędu gminy listę dzieci zameldowanych w ich obwodach i uznają ją za wiążącą przy rekrutacji – mówi Małgorzata Lusar ze Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców.
Rodzice starają się więc o meldunek.