Wezwanie z sądu będziemy mogli otrzymać np. e-mailem czy przez telefon. Jeden warunek: nie może być wątpliwości, że dotarło do adresata.
System zawiadomień sądowych szwankuje od lat, a wysyłając przesyłkę, sąd nie ma pewności, czy i kiedy dotrze ona do adresata. Jeżeli wzywa np. świadka, to rozprawę może wyznaczyć dopiero za półtora miesiąca, by wcześniej dostać zwrotną wiadomość, że świadek wie o rozprawie. Jeśli nie przyjdzie, operację trzeba powtarzać, a inni uczestnicy na darmo jadą do sądu. To jedna z przyczyn opóźnień w sądach.
Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało proste rozwiązanie, wskazywane zresztą nieraz na łamach „Rzeczpospolitej". Zawiera je projekt noweli kodeksu postępowania cywilnego, nad którym Sejm rozpoczął prace.
Zamiast przesyłki
Sąd będzie mógł wzywać strony, świadków, biegłych lub inne osoby w sposób, który uzna za najbardziej celowy, nawet z pominięciem sposobów przewidzianych przez przepisy ogólne, jeżeli uzna to za niezbędne do przyspieszenia rozpoznania sprawy. Wezwanie dokonane w ten sposób wywołuje skutki przewidziane w kodeksie, jeżeli jest niewątpliwe, że doszło do wiadomości adresata (proponowany art. 149¹ k.p.c.).
Wzorem dla tej regulacji jest liberalna procedura zawiadamiania w sprawach pracowniczo-ubezpieczeniowych oraz w tzw. postępowaniu uproszczonym.