Radcy prawni zwykle działają jako wolni strzelcy, zakładając własne kancelarie. Wielu obsługuje też firmy w ramach stosunku pracy. Wtorkowy werdykt Sądu Najwyższego wyjaśnił wątpliwości co do ustalania pensji dla tych, którzy zdecydowali się na etat. Ale nie tylko! Pracodawcom wytknął również błędy, jakie popełniają, tworząc regulaminy wynagradzania.
Ustawa o radcach prawnych dba o finanse etatowych przedstawicieli tej profesji. W art. 22przyznała im te same wynagrodzenia i dodatkowe profity, które regulamin płacowy bądź układ zbiorowy firmy oferuje zatrudnionym. Mają także otrzymywać pobory nie gorsze od przewidzianych tam dla głównego specjalisty lub innego równorzędnego stanowiska.
Paweł W. ponad rok pracował na podstawie stosunku pracy jako radca prawny w Banku Polskiej Spółdzielczości. Twierdził, że nie korzysta z ustawowych gwarancji, gdyż zarabia zbyt mało. Winą obarczał wadliwy, jego zdaniem, regulamin płacowy obowiązujący w banku. To fakt, że figurował w tej samej XIV kategorii zaszeregowania taryfikatora płac co koledzy pełniący funkcje głównych specjalistów. Przypisane tej grupie widełki (od 936 do 9000 zł) miały jednak taką rozpiętość, że w konkretnych sytuacjach mogły kogoś dyskryminować. Sądy pierwszej i drugiej instancji odmówiły mu jednak żądanych 52 tys. zł wyrównania.
Według pełnomocnika Pawła W. jest to nieprawidłowa siatka płac. Przede wszystkim dlatego, że nie różnicuje poborów - czego wymaga art. 78 kodeksu pracy - w zależności od rodzaju, ilości i jakości pracy oraz potrzebnych do tego kwalifikacji.
-Taryfikator źle zakreśla też grupy zaszeregowania - mówił pełnomocnik podczas rozprawy. -Jedna kategoria konsumuje kilka niżej sytuowanych. W konsekwencji pracownik z wyższej grupy, lepiej przecież wykwalifikowany i bardziej doświadczony, może zarabiać zdecydowanie gorzej od należącego do niższej grupy. Tak było w wypadku mojego klienta, który poczuł się z tego powodu szykanowany.