– Węgry skończą na dobre transfery składek emerytalnych do prywatnych funduszy – zapowiedział w wywiadzie dla telewizji RTL węgierski premier. Na razie rząd zapowiedział wstrzymanie transferów na 14 miesięcy, od listopada 2010 r. do końca przyszłego roku. Fundusze emerytalne oskarżają władze o „ukrytą nacjonalizację” sektora.
Zapowiedzi Orbana znalazły się już pod lupą Komisji Europejskiej. Bruksela ma ocenić skutki tych planów dla węgierskiego budżetu. Na razie podchodzi sceptycznie do działań węgierskiego rządu. – Opierając się na wstępnych informacjach, możemy stwierdzić, że wstrzymanie transferów do funduszy będzie rozwiązaniem tymczasowym. Nie doprowadzi ono do znaczącej redukcji deficytu finansów publicznych, ale tylko do jego tymczasowego obniżenia – stwierdził Amadeu Altafaj Tardio, rzecznik komisarza ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehna.
[wyimek]433 mln zł - równowartość takiej kwoty trafia co miesiąc do prywatnych funduszy emerytalnych na Węgrzech[/wyimek]
Analitycy wskazują, że wstrzymanie transferów do funduszy może być początkiem końca reformy emerytalnej z 1997 r. Stworzyła ona na Węgrzech podobny, trzyfilarowy system jak w Polsce. Z pensji każdego Węgra odprowadzana jest 9,5-proc. składka do państwowego systemu, z tego 8 pkt proc. tej daniny trafia do jednego z prywatnych funduszy emerytalnych. Przynależność do nich jest obowiązkowa. Można również wykupić dodatkowe ubezpieczenie (trzeci filar).
Premier Orban w ostatnich dniach wielokrotnie porównywał obecny system do kasyna, w którym znikają pieniądze hazardzistów. Wskazywał, że tylko państwo jest w stanie zapewnić Węgrom godne emerytury. Obiecał też, że do końca roku umożliwi obywatelom wypisanie się z drugiego filaru. Państwową część systemu emerytalnego także czeka rewolucja – rząd pozwoli na otwieranie w państwowym funduszu indywidualnych kont. W ten sposób pieniądze obywateli będą lepiej zarządzane. Orban zapewnił, że państwo pokryje obywatelom ewentualne straty, jakie mogą ponieść w związku z wypisywaniem się z funduszy.