Sporym zainteresowaniem cieszyły się też polisy krótkoterminowe, tzw. polisolokaty. Przychody z tego typu produktów dla całego rynku sięgnęły 7,5 mld zł, trzeba jednak pamiętać, że to wpłaty jednorazowe, a po zakończeniu inwestycji klienci mogą przenieść środki gdzie indziej, np. do TFI. Na koniec zeszłego roku branża wypracowała 2,8 mld zł zysku, co oznacza wynik o 8 proc. lepszy niż rok wcześniej. To efekt przede wszystkim bardzo dużej poprawy przychodów z lokat, które urosły o 117 proc., do 4,7 mld zł. Wynik techniczny (na działalności podstawowej) pogorszył się jednak o 7 proc., do 2,9 mld zł.

Eksperci nie są optymistycznie nastawieni wobec perspektyw dla rynku w tym roku. Spodziewają się, że ludzie mogą znacznie ograniczyć wydatki na ochronę i inwestycje. - Spowolnienie gospodarcze działa jednak na niemal wszystkie segmenty gospodarki i ubezpieczenia nie są tu wyjątkiem. Przeciwnie, ich rozwój w dużej mierze zależy od tego, ile wolnych środków mają klienci i potencjalni klienci. W 2013 r. raczej należy się spodziewać niższego poziomu sprzedaży ubezpieczeń życiowych. W momencie konieczności zaspokojenia naszych podstawowych potrzeb, dylematy związane z oszczędzaniem czy ochroną życia schodzą na dalszy plan. To naturalne zachowanie klientów – komentuje Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Sporo zależy też od tego, jakie decyzje podjęte zostaną odnośnie kształtu trzeciego filara emerytalnego. - Jeśli rząd zdecyduje się na odpowiednio silne zachęty, przede wszystkim podatkowe, nie mam wątpliwości, że ten rynek zacznie się rozwijać – dodaje Jan Grzegorz Prądzyński. Na razie sprzedaż dobrowolnych programów emerytalnych IKE i IKZE jest znacznie poniżej pierwotnych oczekiwań rynku.