Opublikowane przez Rezerwę Federalną dane zaskoczyły nawet największych optymistów. Na Wall Street analitycy ankietowani przez Bloomberga spodziewali się wzrostu długu konsumenckiego o 17 mld dol. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że na wzrost zaufania Amerykanów pozytywnie wpływa poprawiająca się sytuacja na rynku pracy oraz rosnące ceny nieruchomości i hossa giełdowa.
Te dwa ostatnie czynniki kreują tzw. efekt bogactwa sprawiający, że konsumenci częściej i chętniej decydują się na poważniejsze zakupy. Tak właśnie było w lipcu. Wzrost nieodnawialnych kredytów (non-revolving debt), do których zaliczają się przede wszystkim pożyczki studenckie oraz samochodowe, wyniósł 20,6 mld dol. Zadłużenie na kartach kredytowych zwiększyło się z kolei o 5,3 mld dol. i od pięciu miesięcy wykazuje tendencję wzrostową. – Więcej osób znajduje zatrudnienie, poprawia się jakość wykonywanej pracy, więc ludzie czują, iż mają także długofalowe perspektywy. Konsumenci ostrożnie zaczynają korzystać z kredytu – komentuje raport Fed Terry Sheenan, ekonomistka ze Stone & McCarthy Research Associates w stanie New Jersey. Od popytu wewnętrznego zależy ponad dwie trzecie amerykańskiego PKB, więc informacje o aktywności kredytowej uważane są za kluczowe.
Z innego raportu Fed wynika, że w ostatnich miesiącach konkurujące ze sobą banki w USA znacznie poluzowały kryteria przyznawania kredytów, co nałożyło się na wzrost popytu na pożyczki inne niż hipoteczne. Może to przyspieszyć tempo wzrostu gospodarki w II półroczu. O kontynuacji trendu mogą świadczyć wyniki sprzedaży samochodów. Dane po sierpniu wskazują na możliwość sprzedaży w tym roku 17,3 mln aut co jest najwyższym wskaźnikiem od 2006 r.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku